Marek Cieślak: Tragedia nie może blokować głowy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zawodnicy ostro jeżdżąc w ostatniej rundzie Grand Prix pokazali, że zapomnieli o tym, co stało się z Wardem - mówi [tag=6252]Marek Cieślak[/tag] po turnieju w Gorzowie.

W trakcie sobotnich zawodów doszło do groźnego upadku Mateja Zagara i Nickiego Pedersena. W jego wyniku Duńczyk musiał się wycofać z dalszej rywalizacji. Sprawcą tego zdarzenia był Jason Doyle. Zdaniem wielu osób, zawodnicy zapomnieli już o wypadku Darcy'ego Warda. - Sprawa jest prosta. Jakby oni przeżywali każdą kontuzję, to musieliby szybko zakończyć karierę. Mój kolega zginął na torze, a ja wsiadałem na motocykl i walczyłem ze wszystkich sił o punkty. Inny kolega złamał kręgosłup, a ja dalej jeździłem i robiłem co w mojej mocy, żeby wygrywać biegi. Żużlowcy myślą inaczej niż normalni ludzie. Zdarzają się wypadki i nieszczęścia, ale to nie może blokować głowy. Gdyby ktoś się zablokował to byłby zagrożeniem dla siebie i dla innych. Jak przychodzi strach to ryzyko odniesienia kontuzji zwiększa się. Dlatego dla mnie to co działo się w Gorzowie było normalne. Ścigali się, walczyli, czasami było bardzo ostro, ale tak musi być - powiedział Marek Cieślak w rozmowie z polskizuzel.pl. [ad=rectangle] - Na ten temat można też spojrzeć z innej strony. Na żużlowych torach w Polsce zginęła setka ludzi. Jakbyśmy tylko o tym myśleli to trzeba by przestać jeździć i zamknąć ten interes. Tak jednak nie wolno. Zdarzyło się nieszczęście, ale nie odwołano Grand Prix, więc nikt nie mógł się poddać czarnym myślom. Zresztą w żużlu jest trochę tak jak na wojnie. Żołnierze idą, giną, a na ich miejsce przychodzą następni. A tak już poza wszystkim to ludzie, którzy uprawiają ten sport wiedzą, że to nie jest układanie klocków. Oni znają historię, wiedzą ilu zginęło albo doznało poważnych kontuzji. Nie było może dotąd tak tragicznych następstw jak sparaliżowanie czterech kończyn, co stało się u Warda, choć Per Jonsson miał podobny problem i nadal ledwo rusza rękami, ale jeśli już w coś się bawimy to musimy się liczyć z konsekwencjami - stwierdził szkoleniowiec reprezentacji Polski oraz MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia.

[multitable table=640 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]

Źródło artykułu: