W meczu ligowym tor będzie całkiem inny - IV runda Ligi Juniorów (wypowiedzi)

Betard Sparta Wrocław po raz kolejny okazała się najlepsza w Lidze Juniorów. Szans na dobry wynik od początku nie mieli natomiast gospodarze. Do Rzeszowa nie dotarł bowiem Artur Czaja.

Adrian Gała (Betard Sparta Wrocław): Cały zespół ciężko trenuje. Nawet jak nie wyjdą komuś zawody, to uzupełniamy się nawzajem. Dzisiaj, to ja nie mogłem dopasować się do toru. Ładnie pojechali jednak Maksym Drabik i Damian Dróżdż. To wystarczyło do zwycięstwa. Lepiej czułem się wczoraj w Tarnowie. Tam szło mi zdecydowanie lepiej. Tor był jednak w porządku.
[ad=rectangle]
Marcin Nowak (Fogo Unia Leszno, w lidze MRGARDEN GKM Grudziądz): Podejrzewam, że na meczu ligowym będzie całkiem inny tor. Nawet nie patrzyłem pod tym kątem. Występ oceniam na "trójkę z plusem". To są zawody drużynowe i moim zdaniem wyszło nam dobrze. Chyba przebudowali tu krawężnik. Kilka razy się tam nadziałem. Tor był raczej bezpieczny, ale dość męczący. Pod koniec zawodów porobiły się drobne koleinki.

Dawid Krzyżanowski (KS Toruń): Ścigałem się na tym samym silniku co w Tarnowie. W pierwszym swoim starcie miałem jednak defekt i musieliśmy zmienić motocykl. Najpierw pożyczyłem od kolegi, ale przywiozłem tylko jeden punkt i znowu przesiadłem się na własny sprzęt. Tor był fajnie przygotowany. Byłem tu pierwszy raz. Czy za rok będę gotowy, by jeździć w pierwszym składzie w lidze? To okaże się na koniec sezonu. Fajnie byłoby jednak pojeździć w lidze, ale to jest uzależnione od mojej formy.

Krystian Rempała (PGE Stal Rzeszów): Przed zawodami okazało się, że motocykl na którym miałem startować popsuł się. Musiałem ścigać się na moim najlepszym sprzęcie. Okazał się bardzo dobry. Tor był fajnie przygotowany, odsypywał się i można było się przykleić. Z Arturem Czają byłoby nam zdecydowanie łatwiej. Powinien jechać. Wydaje mi się, że klubowi nie zależy na wynikach w imprezach młodzieżowych. Wczoraj Artur też mógł jechać w ostatnim wyścigu i mogliśmy powalczyć o coś więcej. Ale odmówił, bo szkoda mu było sprzętu. Samemu nie da się wygrywać. Musi być jeszcze przynajmniej dwóch kolegów, którzy punktują.

Adam Strzelec: (SPAR Falubaz Zielona Góra): Pogubiłem się z ustawieniami. Doszedłem do wniosku, że wszystkie zmiany poszły w złą stronę. Popełniałem też błędy na trasie, które wykorzystywali rywale. Przyjeżdżam do Rzeszowa raz do roku i ciężko jest połapać się od razu. Tym bardziej, że zacząłem zawody od siódmego wyścigu. Gdybym jeździł tu częściej, to może byłoby inaczej.