Ten mecz 4. kolejki PGE Ekstraligi nie bez powodu został okrzyknięty szlagierem. Będzie to starcie zeszłorocznego mistrza Polski z wicemistrzem. Patrząc na obecny sezon czeka nas pojedynek ostatniej drużyny w tabeli z liderem. MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów po raz pierwszy w tym roku zaprezentuje się przed własną publicznością w zawodach ligowych i nie ma zamiaru oddać gościom zwycięstwa.
[ad=rectangle]
- Czeka nas arcytrudny pojedynek z liderem tabeli Fogo Unią Leszno. Do tego meczu przygotowujemy się skrupulatnie, aczkolwiek nie w pełnym składzie. Zawodnicy zagraniczni mają ligę angielską, występują w Best Pairs czy, jak Zagar, w Drużynowym Pucharze Świata w sobotę. Krajowi żużlowcy: Kasprzak, Zmarzlik, Gapiński, Cyfer przygotowują się na naszym torze - tak o przygotowaniach mówił Piotr Paluch.
Trener żółto-niebieskich zna siłę rażenia przeciwnika, ale jego zdaniem atut własnego toru może być decydujący. - Przez wielu fachowców nie jesteśmy uważani za faworyta tego meczu. Patrząc na wyniki Unii Leszno i Stali Gorzów, to jest fakt. Na naszym torze nie zwykliśmy jednak przegrywać. Damy z siebie wszystko i będziemy walczyć do ostatniego biegu, by wygrać ten mecz i unormować nieco sytuację. Jechaliśmy sparingi, choć to całkiem inna sprawa. Zawodnicy na naszym torze potrafią się jednak ścigać, zbudować emocje i zadowolić kibiców - zauważył szkoleniowiec.
Opiekun gorzowskiej ekipy musi mieć jednak na uwadze prognozy pogody, a te nie są zbyt łaskawe. W Gorzowie pogoda jest bardzo niepewna, a zarówno w sobotę, jak i w dzień meczu, zapowiadane są opady. - Będziemy trenować na takiej nawierzchni, jaką mamy i na takiej, jaka będzie po opadach. Patrząc na obecne prognozy, to z pewnością mecz zyska status zagrożonego i tor będzie twardy - przyznał "Bolo".
Gorzowianin docenia klasę Fogo Unii Leszno. Dodatkowym atutem Byków będzie rekonwalescent Emil Sajfutdinow. - W drużynie gości jest plejada wspaniałych nazwisk, ale też żużlowców, którzy są w dobrej dyspozycji: Nicki Pedersen, bracia Pawliccy i wracający po kontuzji Sajfutdinow - powiedział Paluch.
W zespole gospodarzy wiele do życzenia pozostawiała forma Nielsa Kristiana Iversena. Duńczyk do tej pory słabo spisywał się w polskiej lidze, mimo dobrych występów w innych imprezach. Do składu powrócił zaś Linus Sundstroem. Na razie nie ma tematu Craiga Cooka. - Rozmawiałem z Nielsem i mówił, że nie ma śladu po kontuzji. Za dużo wkrada się u niego nerwów. Nie jest tak dopasowany, jak w zeszłym sezonie, kiedy robił najlepsze czasy na treningach i meczach, gdy wygrywał. Dobrym prognostykiem jest to, że na 15-leciu Kasprzaka miał podobne czasy do Bartosza Zmarzlika, który jest w bardzo dobrej formie. Linus na gorzowskim torze czuję się zdecydowanie lepiej do Piotra Świderskiego. Ma lepszą średnią biegopunktową i w dwóch ostatnich imprezach, czyli WSL i turnieju 15-lecia Kasprzaka, pokazał, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Jest waleczny i potrafi jechać na trudniejszym torze. Patrząc na formę Sundstroema, to jest on lepszy od Cooka. Craig nie prezentował się jeszcze na wyjeździe w Polsce. Jechał sparing w Zielonej Górze i nie wypadł rewelacyjnie. Ostatnio jechał eliminacje do Grand Prix i również niezbyt udanie. Miał jednak wcześniej upadek w Anglii i nie czuł się najlepiej. Wszystko jest brane pod uwagę. Na razie skupmy się na tym składzie, jaki mamy - skomentował wybrane przez siebie zestawienie trener mistrzów Polski.
Żużlowcy gorzowskiej drużyny są niezwykle zmotywowani i podrażnieni dotychczasowymi porażkami. Wraz ze sztabem szkoleniowym przeanalizowano dokładnie mecz z GKM-em Grudziądz. W klubie robi się wszystko, by zawodników zmotywować jeszcze bardziej. Przed polami, na których gospodarze ustawiają się w parku maszyn przed wyjazdem na tor, umieszczono napis "Pride In Battle". Z kolei kibice przygotowują wielką oprawę. - To, że nie jesteśmy faworytem po tym ligowym początku, jest z jednej strony dobre. Chcemy pokazać, na co nas stać. Kibiców proszę, by dopingowali od samego początku, a każdy bieg traktowali jak finał mistrzostw Polski. To naprawdę pomaga. Zawodnicy w kaskach może mniej to słyszą, ale jak mają wolną chwilę, to patrzą na trybuny i widzą, jak kibice reagują. Fani są naszym ósmym zawodnikiem - zakończył Piotr Paluch.