Władze stowarzyszenia CKM Włókniarz przez kilka miesięcy walczyły o pozwolenie na starty w Polskiej 2. Lidze Żużlowej. Ostatecznie Lwów zabraknie w tym roku w ligowej rywalizacji. - Jeszcze nigdy w historii Włókniarza chyba nie było takiego sezonu żebyśmy nie wystartowali w lidze. Niestety, w roku 2015 tak będzie. Przez tą decyzję Polskiego Związku Motorowego musimy to wszystko udźwignąć i ratować. Chcemy odnowić wizerunek Włókniarza. My nie robimy niczego nowego, my odnawiamy ten wizerunek, chcemy go ulepszyć i dać nową jakość. Trzeba troszeczkę patrzeć na to wszystko z innego punktu widzenia - rozpoczął prezes Włókniarza, Michał Świącik.
[ad=rectangle]
Przez ten czas kilka osób walczyło o to, by Włókniarz w tym sezonie rywalizował w najniższej klasie rozgrywkowej. Klub otrzymał nawet licencję warunkową. - Dopięliśmy wszystkie sprawy, jakie postawił przed nami związek i na tej podstawie podpisano z nami porozumienie na starty w II lidze. Mieliśmy zielone światło, by wystartować. Na bazie tego porozumienia dogadaliśmy się z naszymi juniorami, którzy w sezonie 2014 startowali we Włókniarzu S.A. Ponieśliśmy z tego tytułu koszty, bo kwoty wypożyczenia tych zawodników do Rzeszowa czy Grudziądza mogły być bardziej korzystne dla klubu. Obiecano nam, że wystartujemy i dlatego tak wybraliśmy. Zrobiliśmy wszystko tak, jak było ustalone z prezesem Witkowskim - stwierdził Świącik.
Wszelkie starania zniweczyło jednak jedno pismo ze strony Dariusza Śleszyńskiego, który poinformował Polski Związek Motorowy, że spółka nie ma środków na uregulowanie zobowiązań. I właśnie to pismo zadecydowało o tym, że Lwy czeka roczna banicja. - Na początku lutego dzieje się rzecz niebywała. Prezes Włókniarz S.A. wysyła pismo do PZMot., że nie będzie środków wcześniej deklarowanych na spłacenie zawodników, którym spółka jest winna pieniądze. Co ciekawe, w tym samym czasie daje wywiad na SportoweFakty.pl, że spłaci każdego zawodnika nawet w wysokości 70 proc. Jest to sytuacja niecodzienna, bo mamy dwa oddzielne przekazy: inny dla kibiców, inny dla związku. Ten do PZMot. był wcale niepotrzebny. Wiem z własnych kontaktów, że spółka miała się wyrazić tylko w tym temacie dlaczego prezes był nieobecny na spotkaniu w Poznaniu. Nikt nie zabiegał o pisma, jak wygląda sytuacja finansowa spółki. Teraz wiemy, że to pismo pozbawiło nas startu w II lidze. Czemu spółka wystosowała to pismo? Ja nie wiem, trzeba by spytać tamtej strony - przyznał Świącik.
Działacze jednak nie poddawali się, a w rozmowy z Grzegorzem Walasekiem zaangażował się były znakomity siatkarz, a obecnie senator RP, Andrzej Szewiński. - Walczyliśmy dalej. Z Grzegorzem Walaskiem rozmawiał senator Andrzej Szewiński. On jako zawodnik, grając w jednej z tureckich drużyn, też przeżywał taką sytuację. Tam też mu nie wypłacono pieniędzy, ale on poszedł drogą oficjalną i nie zrzucał tego na podmioty trzecie. Stąd jego rozmowa z Grzegorzem Walaskiem, który pozostał niezłomny. Uważał on, że prawo nie jest doskonałe, powiedział, że on nas tu kocha, ale chciałby jakieś pieniądze odzyskać - tłumaczył prezes Lwów.
W tym trudnym okresie Włókniarz mógł liczyć na wsparcie najważniejszych częstochowskich polityków z prezydentem miasta, Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele. - Chciałem podziękować prezydentowi Krzysztofowi Matyjaszczykowi i Jarosławowi Marszałkowi za to, że nie było żadnych problemów i trudności z ich strony. Niejednokrotnie dokumenty były załatwiane w ciągu dwóch-trzech godzin. To się odbywało trybem ekspresowym niż normalnie w urzędach. Były to różne zezwolenia, dokumenty dotyczące obiektu i deklaracji, że w najbliższych latach władze miasta będą wspierały Włókniarza. Dziękuję też Andrzejowi Szewińskiemu, Markowi Cieślakowi, Tomaszowi Lorkowi, Przemysławowi Wronie i Marcie Salwierak, którzy pomagali nam w tych trudnych chwilach i zaoferowali swoją pomoc. Moją powinnością jest podziękować tym ludziom - powiedział Świącik.