Witold Skrzydlewski: Za rok w lidze będzie jeszcze większa afera

- Już teraz jestem w stanie przewidzieć, że za rok w lidze będzie jeszcze większa afera - twierdzi prezes Orła Łódź [tag=436]Witold Skrzydlewski[/tag].

- Jestem zaskoczony, że prezesi klubów z pierwszej i drugiej ligi nie chcieli połączenia klas rozgrywkowych. Przecież my robimy ten żużel dla kibiców, a nie dla siebie. Przed kolejnym sezonem klubom będzie bardzo trudno znaleźć sponsorów. Nikt nie będzie zainteresowany wspieraniem ligi, w której jest tak mało ekip i meczów. Pokazaliśmy, że żużel to znikająca dyscyplina sportu. Podniecamy się jak murzyn blaszką, że będzie wielkie wydarzenie na Stadionie Narodowym w Warszawie. Mówimy, że na ten turniej nie ma już sprzedanych biletów. Wszystko się zgadza, ale bez ligi dyscyplina i tak nigdzie nie dojdzie. A liga musi mieć drużyny, wielkie talenty, znakomitych zawodników, dużo ciekawych meczów i sponsorów. Jest mi przykro, że prezesi tego nie widzą - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
[ad=rectangle]
Prezes Orła był jednym z nielicznych prezesów, który chciał połączenia klas rozgrywkowych. Większość była przeciw i w zasadzie podawała tylko jeden powód. - Wszyscy zasłaniali się finansami. Każdy twierdził, że wcześniej policzył, ile pojedzie meczów i ile wyda pieniędzy. Ja już jednak mówiłem na ten temat wcześniej. Dlaczego musimy mieć najdroższą ligę w Europie? Ci sami zawodnicy jeżdżą w innych ligach za dużo mniejsze pieniądze, bo twierdza, że tam jest więcej meczów. To się zatem da zrobić. A mecze do jednej bramki? To też wyjaśniałem. Wystarczy, że teoretycznie lepsze drużyny będą mieć dłuższą ławkę i korzystać z innych zawodników w spotkaniach z tymi teoretycznie gorszymi. Poza tym, ciągle nie widzimy w polskim żużlu jednego poważnego problemu. Wielu zawodników, którzy kończą wiek juniora, nie mają później gdzie jeździć - podkreślił Skrzydlewski.

Nice PLŻ nie powinna ucierpieć na niepełnym składzie. Mecze będą nadal transmitowane w telewizji. Skrzydlewski twierdzi jednak, że to nie rozwiązuje wszystkich problemów. W jego ocenie, kłopoty dopiero się pojawią. - Całe szczęście, że telewizja zostaje. Nie wiem jednak, co oni by zrobili, gdyby tych ekip było sześć a nie siedem. Mam poważne wątpliwości. Zobaczymy jednak, czy wszystkie drużyny dojadą do końca sezonu. Ja mam obawy. Dlaczego? Niektórzy już teraz konsumują to, co mają na nowy sezon, bo muszą rozliczyć stare kwestie. Później od razu pojawią się sponsorzy i z finansami będzie zdecydowanie lepiej? Jakoś w to nie wierzę. Poza tym, doskonale wiem, jakich zawodników zakontraktowany kluby, które mają mniejsze lub większe problemy. Oni nie jeżdżą za czapkę śliwek. Za rok będzie jeszcze większe afera niż miało to miejsce teraz - zakończył Skrzydlewski.

Źródło artykułu: