Oleg Biesczastnow przełknął pigułkę porażki: Drugie miejsce też jest OK

Rosjanin, który od trzeciego do siódmego etapu IM Argentyny był samotnym liderem klasyfikacji, musiał uznać wyższość znakomicie finiszującego Jakuba Jamroga.

W tym artykule dowiesz się o:

Wychowanek Mega-Łady Togliatti, Oleg Biesczastnow, który za namową startującego wcześniej w Argentynie Ilii Bondarenko zdecydował się na spędzenie zimowej przerwy w krainie Pampasów, po trzecim turnieju Indywidualnych Mistrzostw Argentyny objął samodzielne prowadzenie w klasyfikacji i stracił je na rzecz Jakuba Jamroga dopiero w ósmym, jak się później okazało, przedostatnim turnieju serii.
[ad=rectangle]
Rosjanin nie krył rozżalenia, że musiał zadowolić się drugim miejscem, ale udzielając wywiadu po dekoracji starał się trzymać fason. - Nie patrząc na to, że straciłem szansę na wygraną w mistrzostwach, z osiągniętego wyniku jestem zadowolony. Drugie miejsce też jest dobre. Decydujące etapy rozegrałem z mniejszym powodzeniem, ale tłumaczę to problemami z silnikiem. Ten po niezbędnym przeglądzie nie spisywał się już tak jak wcześniej i zawiódł w decydujących momentach - wyjaśnił.

Podobnie jak polski zawodnik, Oleg Biesczastnow, mimo długiej rozłąki z domem, chwalił sobie pobyt w Argentynie. - Mówiąc najbardziej ogólnie bardzo mi się w Argentynie spodobało. Bardzo dobrze wykorzystałem ten czas i uważam go za doskonałe przygotowanie do następnego sezonu.

Przypomnijmy, że w sezonie 2015 dwudziestosześcioletni Rosjanin oprócz występów w rodzimej Mega-Ładzie będzie reprezentował barwy drugoligowego Włókniarza Częstochowa.

Źródło artykułu: