Jak już wcześniej informowaliśmy, Główna Komisja Sportu Żużlowego czeka nadal na odpowiedź Telewizji Polskiej odnośnie transmisji meczów Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Umowa obu stron nie została jeszcze podpisana. Warto również podkreślić, że są duże szanse na to, iż transmisje telewizyjne zaczną przynosić od tego roku finansowe zyski dla klubów. Zapisy wypracowanej umowy zakładają, że pieniądze otrzymywał będzie organizator transmitowanego meczu, a także ośrodek, gdzie zawody mają dla telewizji status rezerwowych.
[ad=rectangle]
- Jestem w stanie schylić się po każdą kwotę, którą miałyby z tytułu transmisji telewizyjnych otrzymać kluby. Można powiedzieć pół żartem, że jestem jak stary żyd, dla którego każdy grosz to zarobek. Bardziej chodzi o jednak o to, że nie należę do ludzi, dla których liczą się tylko tysiące. Jeśli jednak telewizja nie będzie nadal płacić, to jakoś to przeżyjemy. Do tej pory pieniędzy z tego tytułu też nie było - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
Sponsor Orła uważa, że w minionym sezonie rozgrywki Nice PLŻ zrobiły duży postęp, co przełożyło się bezpośrednio na oglądalność meczów. Skrzydlewski wierzy, że ten argument może przekonać telewizję. - Oglądalność rzeczywiście była spora. Wydaje mi się, że nikogo nie trzeba o tym specjalnie przekonywać. Przecież zdarzało się, że wyniki były lepsze niż w przypadku Ekstraligi. Wydaje mi się jednak, że jeśli otrzymamy pieniądze, to nie od telewizji, lecz od związku lub sponsora. Telewizji w zakresie transmisji nie można nic narzucać. To oni muszą wybierać mecze, które będą pokazywać. Wybiorą pewnie te najciekawsze lub najbardziej kontrowersyjne - podkreślił Skrzydlewski.
- Chciałbym, żeby Orła było jak najwięcej w telewizji. Mogę się tylko o to modlić. Wszystko zależy jednak od zawodników. Jeśli pojadą porządnie i będą tworzyć emocje, to mamy szanse na transmisje i być może wpływy. Jeśli będziemy się spisywać słabo, to nikt nas nie pokaże. Mechanizm jest w tym przypadku oczywisty - zakończył prezes Orła.