- Chciałbym tylko powiedzieć, że moje oświadczenie, które wydałem przed meczem barażowym z zespołem z Zielonej Góry było i jest aktualne. Klub Motorowy i moja skromna osoba nie miały nic wspólnego z tymi wydarzeniami. Jesteśmy niewinni. To wszystko, co mam do powiedzenia. Dziękuję - powiedział naszemu portalowi Jan Łyczywek.
Można powiedzieć, że były prezes ostrowskiego klubu wyszedł z całej sprawy z twarzą. - Tak, można powiedzieć, że wyszedłem z tego wszystkiego z twarzą. Na pewno spadł mi kamień z serca. Było to dla mnie potężne przeżycie, wręcz niewyobrażalne. Serce podchodziło mi momentami do gardła. Mam już to jednak za sobą i nie ukrywam, że cieszę się z tego niesłychanie. To było zdecydowanie 14 najtrudniejszych miesięcy w moim życiu. Teraz będę spał spokojnie. Myślę, że mi się to należy - powiedział.
Jan Łyczywek nie chce wypowiadać się o swojej przyszłości, a także o możliwych działaniach ze strony Klubu Motorowego Ostrów. - Szanowni państwo, nie chciałbym odpowiadać w tym momencie jako osoba prywatna. Jestem tylko członkiem Klubu Motorowego Ostrów. Decyzja w całej sprawie będzie należała do klubu. Nie chcę rozwodzić się nad tymi sprawami. Tyle mam na chwilę obecną do powiedzenia - zakończył.