W bieżącym tygodniu odbyło się spotkanie włodarzy klubów z Nice Polskiej Ligi Żużlowej i Polskiej 2 Ligi Żużlowej. Zabrakło na nim przedstawicieli Włókniarza, którzy pierwotnie wybierali się do Warszawy. - We wtorek odbyło się w Warszawie spotkanie prezesów drużyn pierwszoligowych i drugoligowych. Niestety decyzją GKSŻ trzy kluby nie zostały zaproszone na to spotkanie. Mam na myśli Częstochowę, Gdańsk i Rzeszów. Argumentowano to faktem, iż są to kluby starające się o prawo startów i są w jak gdyby zawieszeniu. Szykowałem się do wyjazdu na to spotkanie, lecz na szczęście w porę zostałem powiadomiony przez władze GKSŻ, że wymienione przeze mnie ośrodki mają nie brać w nim udziału. Mówię to dlatego, że chcę sprostować pewne doniesienia niektórych środowisk, że Częstochowa rzekomo sobie po prostu nie przyjechała. Nie jest to prawdą - wyjaśnił m.in. swoją absencję prezes SCKM, Michał Świącik.
[ad=rectangle]
Nieobecność na spotkaniu nie oznacza jednak, że władze żużla przekreśliły ośrodek z Częstochowy. Prezes Świącik przekonuje, że cały czas trwa walka o uratowanie speedway'a w świętym mieście. - Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami polskiego żużla. Przedstawiamy swoje argumenty w GKSŻ i PZM. Naszym zdaniem są to mocne fakty. Chodzi między innymi o nasz staż na rynku, czy niezależność podmiotową od spółki. Cieszymy się, że spotyka się to ze zrozumieniem. Przed nami jeszcze sporo pracy, bo musimy przygotować jeszcze szereg dokumentów i wypracować plan działalności naszego klubu na najbliższe lata. Nasze założenia są związane z budową i rozwojem częstochowskiego żużla, ale chcemy też zaproponować plan, jak ustosunkować się do przepisu obciążającego nas finansowo - stwierdził nasz rozmówca.
Szeroko poruszanym problemem jest kwestia spłaty zadłużenia wobec zawodników, które posiada spółka akcyjna Włókniarza, dotąd występująca w rozgrywkach ekstraligowych. - Z naszej strony nie ma zgody na zrzucanie na nas odpowiedzialności za zobowiązania spółki Włókniarza - podkreślił Świącik. - Niemniej jednak jesteśmy w stanie wypracować porozumienie z władzami żużla w tej sprawie - dodał.
Co prezes SCKM ma na myśli? - Według mnie musimy siąść, przedstawić nasze propozycje i porozmawiać. Jeżeli mamy się rozwijać i robić żużel od początku to nie możemy tego na starcie robić z zadłużeniem. Natomiast pokrywanie środków za niezależną od nas spółkę przez nas byłoby wbrew logice. Jak mogę płacić coś za kogoś? Też bym chciał, aby ktoś płacił rachunki za moją firmę. Czy jest to możliwe? Odpowiedź nasuwa się sama - powiedział. Zwrócił on także uwagę, iż włodarze spółki chcą regulować zaległości wobec swoich wierzycieli. - To może cieszyć i jednocześnie potwierdza naszą niezależność finansową - skomentował.
Stowarzyszeniu CKM Włókniarz mocno zależy również na podkreśleniu i uświadomieniu całemu żużlowemu środowisku faktu dotyczącego niezależności pomiędzy stowarzyszeniem a spółką. - Wiemy, że mamy przygotowywać dokumenty. Ponadto my staramy się cały czas przekazać władzom w Warszawie wiedzę, jak dokładnie wyglądała egzystencja spółki i stowarzyszenia w Częstochowie. Nas nawet PZM przez lata zapraszał na wszelkiego rodzaju spotkania jako dwa niezależne od siebie kluby. Doskonale pamiętam, jak przed laty na spotkania osobno jeździli ówczesny prezes SCKM Mirosław Ziębaczewski i prezes spółki Marian Maślanka. Proszę zatem nie łączyć naszych podmiotów, bo one nawet przez PZM i GKSŻ były traktowane jako osobne. Wydaje mi się, że tak powinno pozostać. Dlatego uważam, że jeśli chodzi o licencję, to robimy, co możemy. Jeszcze raz powtórzę, że jesteśmy w stałym kontakcie z władzami żużla. Chcemy także nadal uświadamiać środowisko, że jesteśmy i byliśmy niezależnym podmiotem. Zależy nam, by dołączyć w procesie licencyjnym dodatkowe dokumenty o tym świadczące - zakończył Świącik.