Mało kto spodziewał się, że przyjezdna ekipa z Łodzi skutecznie powalczy z grudziądzką drużyną. Orzeł bez Madsa Korneliussena i Jasona Doyle'a był jednak bardzo bliski odniesienia końcowego triumfu. - Zdecydowaliśmy się na wariant z naszymi rezerwami. Wypadło to całkiem nieźle, bo jechaliśmy do Grudziądza po punkt bonusowy, a byliśmy bardzo blisko końcowego triumfu. Najważniejsze, że zawodnicy obu drużyn pokazali fajny speedway i każdy zasłużył na wyróżnienie. Tor nie należał do najłatwiejszych po opadach deszczu, ale obyło się bez kontuzji i należy się z tego cieszyć - skomentował emocjonujący pojedynek trener łodzian, Lech Kędziora.
[ad=rectangle]
Coraz więcej osób, w tym sam prezes Orła, Witold Skrzydlewski uważają, że łódzki zespół jest w tym momencie najsilniejszy w całej Nice Polskiej Lidze Żużlowej. - Ja już wcześniej mówiłem, że mamy najsilniejszą drużynę, którą stać na zajęcie pierwszego miejsca. Jak się zdecydujemy, żeby być pierwsi, to będziemy - stwierdził Skrzydlewski. Z kolei szkoleniowiec klubu z Łodzi nie chce zbyt daleko wybiegać w przyszłość i przyznaje, że przed Orłem jeszcze sporo pracy. Czy zdaniem Kędziory, Orzeł rzeczywiście ma najlepszą drużynę na zapleczu ENEA Ekstraligi? - Powiem tak, jeżeli wygramy play-offy. Przed nami jeszcze dużo pracy, jeżeli oczywiście znajdziemy się w decydującej fazie rozgrywek. Przygotujemy się odpowiednio i na pewno powalczymy - mówi doświadczony trener.
Orzeł jest już praktycznie jedną nogą w rundzie play-off. Aby postawić kropkę nad 'i", zawodnicy łódzkiego klubu będą musieli pokonać na własnym torze lidera Nice PLŻ - PGE Marmę Rzeszów. - Przed nami kolejny trudny mecz z Rzeszowem. Zamierzamy pojechać w najmocniejszym składzie i zapewnić sobie miejsce w play-offach - kończy Kędziora.
Dowcip roku