Ernest Koza rezerwowym w finale MIMP: Zadowolony tym faktem nie jestem

Ernest Koza nie wywalczył w niedzielę bezpośredniego awansu do finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zawodnik z Tarnowa zajmie miejsce rezerwowego, z czego nie jest zadowolony.

W minioną niedzielę na stadionie MOSiR w Rybniku odbył się turniej eliminacyjny Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Do ścisłego finału, który odbędzie się 13 września w Gorzowie awansowało pięciu najlepszych zawodników. Byli nimi: Bartosz Zmarzlik, Tobiasz Musielak, Patryk Malitowski, Kacper Woryna oraz Bartosz Smektała.
[ad=rectangle]
Na szóstej pozycji uplasował się wychowanek tarnowskiej Unii - Ernest Koza, któremu nie udało się wywalczyć bezpośredniego awansu do finału MIMP. Jeździec nie ukrywał zawodu. Jednym z jego celów na resztę sezonu był właśnie występ w Gorzowie. Mimo że Koza zna rybnicki obiekt - miejscowy tor po modernizacji do jego ulubionych nie należy.

- Trochę zabrakło mi do finału. Szkoda, bo właśnie taki cel na te zawody sobie wyznaczyłem. Nieco obawiałem się rywali. Od samego początku zawodów wyklarowała się grupa chłopaków i było widać, że jechać w Rybniku potrafią. Miałem nadzieję, że równo z nimi pojadę i awansuję, no ale jak widać skończyło się inaczej. Zresztą nie lubię jeździć w Rybniku. Dla mnie jest to najgorszy tor zaraz po Krośnie - powiedział Ernest Koza.

20-latek przy Gliwickiej 72 zdobył dziewięć "oczek" - o punkt mniej, niż ostatni zawodnik, który wywalczył awans do finału. Ernest Koza zatem do Gorzowa pojedzie, jednak w roli rezerwowego. Choć nie jest jeszcze przesądzone, że w zawodach tych żużlowiec nie wystartuje; pozycja, jaką zajął jest jedną z najgorszych.

Zdaniem samego zainteresowanego, podczas niedzielnych zawodów nie miał zbyt wiele szczęścia. Oprócz problemów typowo technicznych, tarnowianin stracił pojedyncze "oczka" w walce z innymi uczestnikami. Widzom z pewnością utkwił w pamięci bieg numer siedem, w którym to szalejący Tobiasz Musielak na ostatnich metrach wyprzedził prowadzącego Kozę.

- Pogubiłem sporo punktów. W jednym z wyścigów tuż przed metą wyprzedził mnie "Toffek", a wiem, że mogłem to wygrać. Później miałem awarię motocykla, musiałem jechać na innym i przywiozłem zero. Niestety wyszło, jak wyszło. Zająłem najgorszą możliwą pozycję. Na rezerwie nie mam zapewnionego startu, na domiar złego do Gorzowa mam bardzo daleko. Zadowolony tym faktem nie jestem - tłumaczył 20-latek.

Ernest Koza nie jest zadowolony z pozycji rezerwowego w finale MIMP
Ernest Koza nie jest zadowolony z pozycji rezerwowego w finale MIMP

Do końca sezonu pozostały jeszcze nieco ponad dwa miesiące, a Ernest Koza stawia przed sobą kolejne plany i cele. Jednym z priorytetowych jest zdobywanie punktów dla Grupa Azoty Unii w Enea Ekstralidze i osiągnięcie drużynowego sukcesu.

- Końcówkę sezonu przede wszystkim chcę odjechać cało i zdrowo. Oczywiście chcę też dobrze punktować jeszcze w tych zawodach, które mi zostały, czy to te młodzieżowe czy nie. Fajnie, gdybym też jeszcze pojechał w podstawowym składzie mojej drużyny, zdobywał punkty i razem z resztą chłopaków wygrał - zakończył jeździec.

Źródło artykułu: