Niespodziewane decyzje w Rybniku. Żenada, czy obawa o bezpieczeństwo zawodników?

Do kontrowersyjnych sytuacji doszło podczas spotkania ligowego, rozegranego pomiędzy ŻKS ROW Rybnik, a KSM Krosno. Od 9. gonitwy żaden z zawodników KSM nie wyjechał na tor.

Mogło się wydawać, że niedzielne spotkanie będzie jednym z największych widowisk w batalii o awans do I ligi. Od początku meczu przyjezdna drużyna z Krosna nie radziła sobie z rybnickim owalem, który przeszedł modernizację. Tor przy ulicy Gliwickiej 72 uległ przedłużeniu wskutek powiększenia murawy piłkarskiej.

Najwięcej problemów sprawiała jazda na drugim łuku. Najlepszym tego przykładem był wyścig numer 8. Jadący na pierwszej pozycji Claus Vissing przejeżdżając przed drugi łuk stracił panowanie nad motocyklem i niemal spowodował upadek Lewisa Bridgera. Anglik opanował jednak maszynę i nie doszło do żadnego wypadku. Sędzia zawodów Maciej Spychała postanowił przerwać bieg i wykluczyć Duńczyka za stworzenie niebezpiecznej sytuacji. W powtórce wyścigu wystąpił osamotniony Adrian Szewczykowski.

Do 9. biegu niespodziewanie nie wyjechał żaden zawodnik reprezentujący KSM Krosno. Miejscowi do końca zawodów ścigali się między sobą, jako że żaden z przeciwników nie ustawił się już przy linii startu. Powód? Przyjezdni tłumaczyli się niebezpieczną nawierzchnią górnośląskiego toru.

- Tor jest po prostu niebezpieczny. Za dwa tygodnie przyjedziemy ponownie. Szansa na to, że tor będzie inny jest niewielka. To nie może tak być. My jesteśmy w Krośnie, mamy duży tor czarny i sędziowie zwracają nam uwagę i myślimy co z nim zrobić. Ja sobie nie wyobrażam, żeby na następne zawody był właśnie taki. To co się z tym torem dzieje to jest tragedia. Sprzęt nie wytrzymuje na takich dziurach. On się po prostu rozwala. Mam nadzieję, że gospodarze dołożą wszelkich starań, żeby na następne spotkanie przyjechali tutaj i mieli okazję do walki - powiedział Wojciech Zych.

Całkiem innego zdania są zawodnicy z Rybnika. Zdaniem prezesa posunięcie krośnian to wyłącznie brak szacunku dla kibiców. Jak mówi, tor nie był niebezpieczny do jazdy.

- To jest żenada i cyrk. Antyreklama żużla i jeśli będziemy tak dalej robić, to nie osiągniemy ani kibiców, ani sponsorów, ani darczyńców. Nie rozumiem co znaczy hasło zły tor. Ten tor był normalny do jazdy. Jeżeli po którymś biegu Lewis Bridger wsadza nową gumę i jedzie o 2 sekundy poniżej rekordu toru, to o czym my rozmawiamy? Nie polemizuję z opiniami naszych przyjaciół z Krosna. Jestem tylko zawiedziony ich postawą. Dla mnie jest to brak szacunku dla kibiców - komentuje Krzysztof Mrozek.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Po ósmym biegu żaden z zawodników KSM Krosno nie wyjechał na tor
Po ósmym biegu żaden z zawodników KSM Krosno nie wyjechał na tor
Źródło artykułu: