- Cieszy mnie postawa chłopaków. Coś drgnęło po tych ostatnich niepowodzeniach. Zaczęliśmy coś jechać. Ostatnie wyścigi pokazały, że potrafimy wygrywać starty. Było troszeczkę błędów w pierwszym łuku, gdzie trzeba było jechać bardzo wąsko, wręcz po trawie - podsumował występ swojej drużyny Wojciech Dankiewicz.
Wiele mówi się o atmosferze w drużynie z miasta nad Brdą. Najpierw zamieszanie związane ze zmianą na stanowisku prezesa, a potem w miejsce Jacka Woźniaka pojawił się obecny opiekun "Gryfów". Menedżer zaprzecza jednak temu, że w Polonii źle się dzieje. - Team nie rozleciał się tak, jak niektórzy myślą. Wręcz przeciwnie. Wszystko idzie w dobrym kierunku - mówił. - Dziękuję chłopakom za walkę. Trochę mieliśmy tutaj pecha. Gdyby nie defekty to ten wynik w dwumeczu oscylowałby blisko remisu - dodał.
W ekipie bydgoskiej tym razem zawiedli juniorzy, a także zawodnicy drugiej linii, czyli Hans Andersen i Mateusz Szczepaniak. Postawa tego drugiego nie jest zaskoczeniem. Po jednym zerze goście od razu zaczęli stosować za niego zmiany. Niespodziewane było jednak to, że w ramach rezerwy taktycznej za tego zawodnika pojechał właśnie "Ugly Duck", który tego dnia wygrał zaledwie jeden bieg i to przy wykluczeniu Pawła Hliba i asyście Krzysztofa Buczkowskiego. To właśnie popularny "Buczek" był liderem Polonistów, ale nie pojechał dodatkowego wyścigu. Dankiewicz nie uważa, że podjął złe decyzje. - Nie było gdzie go puścić. To my rozgrywaliśmy tutaj mecz i myślę, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Proszę zwrócić uwagę, że rezerwy taktyczne nie wyszły nam z różnych przyczyn. Defekty na punktowanych pozycjach albo na starcie spowodowały, że wyglądało to tak, a nie inaczej - tłumaczył.
Bydgoszczanie faktycznie robili, co mogli. Mieli bardzo dobre starty, ale to nie wystarczyło. Już na wejściu w łuk gorzowianie często ich wyprzedzali. Na początku meczu nie radzili sobie najlepiej. W miarę upływu czasu nawierzchnia toru się zmieniała i przyjezdni dopasowali się, by dobrze wychodzić spod taśmy. Żużlowcy Stali Gorzów nie pozostali z tyłu i tak dobrali przełożenia, że nawiązywali wspaniałą walkę na dystansie. Na opinię o złych decyzjach taktycznych menedżer odpowiedział tajemniczo. - Mamy swoje przemyślenia. Hans też potrzebuje paru wyścigów, które go zmobilizują i pokażą mu odpowiedni kierunek - zakończył Wojciech Dankiewicz.