Słowak zdobył dla swojej ekipy jedenaście punktów okraszonych dwoma bonusami. - Było to niezwykle ważne spotkanie dla nas, bo pierwsze w tym sezonie o stawkę. Dlatego tym bardziej te inauguracyjne punkty bardzo cieszą. Wygraliśmy dość wysoko, co pod kątem rewanżu w Lesznie i ewentualnego bonusa dobrze nas sytuuje. Z każdym następnym meczem będzie jednak jeszcze lepiej, bo przecież my tu w Tarnowie nie odjechaliśmy kompletnie nic, żadnego sparingu. Było tylko kilka treningów. To wszystko - zaznaczył.
W trakcie spotkania tylko Vaculik i Maciej Janowski nie miewali wpadek. Reszta kolegów z drużyny starała się uporać z mniejszymi lub większymi problemami. - Widziałem, że chłopaki mieli jakieś kłopoty, ale najważniejsze dla nas, że nie zaważyło to na wyniku. Potem w miarę szybko wrócili na właściwie tory. Ten nasz obiekt jest jeszcze świeży, dosypano odrobinę nowego materiału i jest delikatna różnica w porównaniu do ubiegłego roku. W takich sytuacjach różnie bywa z dopasowaniem motocykli. Może to była ta przyczyna przeplatanki punktowej Leona i Janusza. Potrzeba nam więcej obycia i pracy na tym torze, a będzie dobrze - wyjaśnił jeździć urodzony w Żarnovicy.
W najbliższą niedzielę zespół dowodzony przez Marka Cieślaka wybiera się na Dolny Śląsk. Stadion Olimpijski nigdy nie leżał tarnowianom, dlatego mimo już dwóch porażek, zawodnicy z Wrocławia wcale nie stoją na straconej pozycji. - Tu nie ma drużyn, które są skazane na niepowodzenie. Może po prostu na papierze nie wyglądają wystarczająco silnie. Betard Sparta i jej zawodnicy są w Enea Ekstralidze i to świadczy o tym, że jest to jedna z najlepszych ekip w Polsce. Nie lekceważymy wrocławian. Speedway to jest taka dyscyplina, że można zarówno wszędzie wygrać jak i przegrać. Ze swojej strony mogę zapewnić naszych kibiców, że damy z siebie wszystko - zakomunikował ostrożnie.
W sobotę wieczorem wielki powrót cyklu Grand Prix do Bydgoszczy. Po nieudanym otwarciu w Nowej Zelandii reprezentant naszych południowych sąsiadów będzie próbował odrabiać straty. - Do pierwszego turnieju, w którym uzbierałem pięć punktów nie ma nawet co wracać. W Nowej Zelandii pierwszy raz z kimś w ogóle stawałem pod taśmą więc nie było mowy o jakimkolwiek rozjeżdżeniu. Teraz też nie czuję stu procent dyspozycji, ale jest o niebo lepiej niż w Auckland. Natomiast na bydgoskim owalu czuję się całkiem dobrze. Cel minimum to znaleźć się w pierwszej piętnastce - zażartował na koniec.
Martin Vaculik dla SportoweFakty.pl: Cel minimum na Bydgoszcz? Być w piętnastce
Martin Vaculik był najskuteczniejszym zawodnikiem w derbach dwóch Unii. Dzięki jego fantastycznej postawie ekipa Jaskółek pokonała w czwartek leszczyńskie Byki 53:37
Źródło artykułu: