Jako konserwatysta i człek starej daty przynajmniej jeżeli chodzi o poglądy na historię żużla i to co się z nim dzieje aktualnie, uważam po prostu, że to inicjatywa dobra. Co więcej, dwoma rękami podpisałbym petycję pod przywróceniem Mistrzostw Świata Par, a jeżeli nie, to przynajmniej turnieju o innym mianie, ale pod warunkiem, że będzie to turniej cykliczny i rozgrywany w najlepszej obsadzie, podobnie jak Grand Prix! I jestem przekonany, że większość tych kibiców, którzy te mistrzostwa pamiętają byłaby tego samego zdania. Miałem okazję jeszcze, jako młody człowiek, kilka takich mistrzostw zaliczyć i pamiętam ile dostarczały emocji.
Zresztą z tą konkurencją wiąże się przecież jedna z najpiękniejszych kart naszej żużlowej historii, czyli kultowy finał MŚP w Rybniku w 1971 roku i złoto duetu Andrzej Wyglenda - Jerzy Szczakiel, po zwycięstwie między innymi nad legendami speedwaya Barry Brigssem i Ivanem Maugerem z Nowej Zelandii. Przypomnę tylko, że tą naprawdę fajną konkurencję "zamordowały" władze światowego sportu motorowego w 1993 roku. Pary zostały zapałowane przez ówczesnych myślicieli z FIM-u niejako przy okazji. Nieco wcześniej zaczęto bowiem, "kopać" w regulaminie Drużynowych Mistrzostw Świata. Jasną, przejrzystą formułę czwórmeczu, która sprawdzała się przez dziesięciolecia zastąpiono formą karłowatą, więc drużynówka przekształciła się nagle w zawody właściwie parowe, a tym samym Mistrzostwa Świata Par odeszły do lamusa. Dla wielu kibiców mojego pokolenia był to po prostu szok. Co ciekawe, po pewnym czasie, formułę mistrzostw drużynowych po raz kolejny zmieniono i teraz mamy Drużynowy Puchar Świata zbliżony do tego co było przed laty.
Ale jakoś do tej pory nikt nie wpadł na to, aby przywrócić Mistrzostwa Świata Par.
Tymczasem wydaje mi się, więcej jestem przekonany, że tego typu rywalizacja ma dziś znacznie więcej sensu niż przed laty. Dlaczego? Chociażby dlatego, że w rywalizacji drużynowej sporo państw nie uczestniczy, lub też uczestniczy jedynie formalnie bez szans na jakiekolwiek zaistnienie z prostej przyczyny. Brakuje im wartościowych czterech- pięciu zawodników. Z dwoma-trzema byłoby prościej i myślę, że bez większego problemu można by przywrócić formułę mistrzostw sprzed lat: dwa półfinały oraz finał złożony z sześciu par awansujących z półfinału oraz duet gospodarza imprezy. Pasuje?
To w takim razie popatrzmy na to jaki mógłby być skład personalny takich zawodów: Polska - Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i na przykład Maciej Janowski, Dania - Nicki Pedersen, Niels Kristian Iversen i Michael Jepsen Jensen, Australia - Chris Holder, Ryan Sullivan i Darcy Ward, Szwecja - Andreas Jonsson, Frederik Lindgren i Antonio Lindback, Wielka Brytania - Tai Woffinden, Scott Nichols, Chris Harris, Rosja - Emil Sajfutdinow i bracia Ariom i Grigorij Łagutowie i powiedzmy Czesi z braćmi Drymlami na czele. Myślę, że byłyby świetne zawody. Ktoś może powiedzieć, po co wyważać otwarte drzwi, mamy przecież od pewnego czasu Mistrzostwa Europy par. Oczywiście, że mamy, tyle, że podobnie jak dotychczas w przypadku mistrzostw indywidualnych mają one raczej niewielki prestiż, bo najlepsi zawodnicy omijają je z daleka. Ale na ich bazie, można zbudować zupełnie inną jakość. Skoro to się prawdopodobnie uda z Indywidualnymi Mistrzostwami Europy, przynajmniej wiele przesłanek na to wskazuje, dlaczego nie miałoby się udać z zawodami parowymi? Rozmarzyłem się? A kto mi zabroni sobie pomarzyć w oczekiwaniu na początek nowego sezonu?
Robert Noga
P.S. Dla ciekawych statystyka medalowa dotychczasowego dorobku medalowego MŚP: Dania 8 złotych, 3 srebrne, 6 brązowych, Anglia 7-6-2, Szwecja 4-4-4, USA 3-2-3, Nowa Zelandia 1-4-2, Polska 1-2,3, Australia 0-3-0. Mielibyśmy co odrabiać do podium!
Skoro mieli by najlepsi - to Ci sami żużlowcy.
Kiedy ? Terminy coraz bliższe siebie Czytaj całość
1. Oczywistym jest, że łatwiej państwom zebrać 2-3 zawodników mogących coś osiągnąć niż 4-6, zwłaszcza w sytuacji gdy są zawodnicy z 2 obywatelstwami i jest Czytaj całość