Żużel wciąż mnie bawi - rozmowa z Tomaszem Gollobem, mistrzem świata z 2010 roku

 / Na zdjęciu: Tomasz Gollob
/ Na zdjęciu: Tomasz Gollob

Tomasz Gollob to ikona polskiego żużla. Wiele lat czekał na swój pierwszy tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Po życiowym sezonie 2010, Tomasz Gollob w tym roku znów chce wskoczyć na żużlowy szczyt. Między innymi o planach na ten sezon, pomyśle organizacji Grand Prix na Stadionie Narodowym oraz współpracy z marką Monster Energy Tomasz Gollob opowiedział specjalnie dla SportoweFakty.pl.

Maciej Kmiecik: Chyba można powiedzieć, że ze sportem żużlowym jest coraz lepiej, skoro wkracza do niego tak duża firma jak Monster Energy?
Tomasz Gollob:

Rzeczywiście, jest to bardzo pozytywne. W krótkim czasie przy żużlu pojawiły się naprawdę solidne firmy. Wystarczy wspomnieć Eneę, która wkroczyła w ligę żużlową. Monster, który rozpoczyna sponsoring Grand Prix i Drużynowego Pucharu Świata. Są także inne firmy, które szykują się do wejścia w speedway. Moim zdaniem sport żużlowy rozkręca się. Oznacza to, że nasza dyscyplina jest atrakcyjna dla sponsorów i kibiców. Trybuny mamy wypełnione kibicami, co także przyciąga sponsorów, a my jako zawodnicy cieszymy się, że to wszystko kręci się coraz lepiej.

Dla marki Monster Energy to pan z Gregiem Hancockiem przetarliście szlaki dla dalszej ekspansji w sport żużlowy. Pewnie, gdyby nie sukces tej współpracy, trudniej byłoby przekonać szefów tej marki do sponsoringu żużla w globalnym wymiarze?

- Na pewno przyczyniło się to do tego, że mój oraz Grega Hancocka sponsor został przekonany, żeby wejść w żużel jeszcze bardziej. Cieszę się, że mogłem dla tej marki zdobyć tytuł mistrza świata. Można powiedzieć, że żużlowcy spod marki Monstera zdominowali w dwóch ostatnich latach cykl Grand Prix.

Będzie pan przekonywał szefów Monstera, żeby weszli jeszcze odważniej w polski speedway?

- Postaram się. Naprawdę jest dobry klimat do tego, by coraz więcej znanych marek pojawiało się w naszym sporcie. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym przekonać Monster Energy do zainwestowania w polską ligę żużlową, która jest przecież najsilniejsza na świecie.

Rozmawiamy w Warszawie przy okazji ogłoszenia przez BSI informacji o wejściu w sponsoring marki Monster Energy. To chyba znamienne, że właśnie w Polsce, w Warszawie organizatorzy cyklu zdecydowali się ogłosić fakt pozyskania takiego sponsora?

- Oczywiście, że miejsce jest wyjątkowe. Warszawa, nasza stolica, stała się przynajmniej na jeden dzień stolicą nie tylko polskiego, ale i światowego żużla. Ogłoszenie sponsora Monster Energy w Warszawie, organizacja gali w Centrum Olimpijskim. To wszystko służy promocji naszej ukochanej dyscypliny.

Wspomnieliśmy o Warszawie, w której powstał Stadion Narodowy i jak wiadomo, są przymiarki, by może w bliższej lub dalszej przyszłości odbyło się na nim Grand Prix. Chciałby pan wystartować na takim obiekcie?

- Czemu nie? Jeśli będzie okazja, na pewno nie odmówię.

A fakt, że mamy tyle pięknych stadionów typowo żużlowych, a rozmawiamy o organizacji Grand Prix na stadionie piłkarskim, to dobry pomysł?

- Myślę, że jedno nie wyklucza drugiego. Możemy mieć przecież nadal Grand Prix w Gorzowie i Toruniu i trzecie w Warszawie na Stadionie Narodowym. Niczemu to nie przeszkadza.

Jest pan praktycznie żużlowcem spełnionym, bo wygrał pan wszystko, co jest do wygrania w sporcie żużlowym. Gdzie pan znajduje jeszcze motywację do jazdy na żużlu? 

- Cały czas mam w sobie chęć zwyciężania, rywalizacji. Lubię po prostu jeździć na motocyklach. Nadal mnie to bawi i dlatego jeszcze jakiś czas będę ścigał się na żużlu.

Stoimy obok dwóch pięknych pucharów – jednego za zwycięstwo w Drużynowym Pucharze Świata, który wielokrotnie pan miał już okazję unosić w górę i drugiego za Indywidualne Mistrzostwo Świata, który wprowadzono dopiero w zeszłym roku. Choć ma pan ten upragniony tytuł, to pewnie marzy pan o kolejnym?

- Pewnie, że tak. Ten puchar za tytuł mistrza świata indywidualnie jest przechodni, ale mam nadzieję, że jeszcze choć jeden raz zdołam go dotknąć.

Reprezentacja Polski otrzymała na własność replikę Puchar Świata im. Ove Fundina. Oryginału pewnie też nie będziecie chcieli oddać w tym roku w Szwecji?

- Będziemy walczyć. Cały sezon będziemy pracować na to, by w Szwecji powalczyć o obronę Drużynowego Pucharu Świata. Nie zapominajmy jednak, że to jest tylko sport. Tutaj nikt nie ma patentu na wygrywanie. Każde miejsce na podium będzie sukcesem, nie mniej jednak walczymy o najwyższe laury, czyli złoto. Czy się uda, przekonamy się o tym w lipcu.

Źródło artykułu: