- To był trudny mecz. Spodziewałem się, że czeka nas ciężka przeprawa i rzeczywiście tak było. Jestem dumny z naszego zespołu, bo każdy walczył i dawał z siebie wszystko. Poza tym wspieraliśmy się i pracowaliśmy razem, co przynosiło efekty. Ostatecznie przegraliśmy czterema punktami. Liczyliśmy na zwycięstwo i taki był nasz plan, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że niełatwo będzie o wygraną, bo jedziemy z bardzo mocnym zespołem. Uważam, że każdy w Falubazie wykonał kawał dobrej roboty i mimo porażki możemy być zadowoleni - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Andreas Jonsson.
Zielonogórzanie na swoim torze będą musieli odrobić cztery punkty. - Przed nami jeszcze 15 wyścigów. Można powiedzieć, że za nami dopiero pierwsza połowa. Wszystko jeszcze może się zdarzyć. Jesteśmy przygotowani na to, że może być jeszcze ciężko. Zawodnicy z Leszna bardzo dobrze czują się na torze w Zielonej Górze. My jednak również dajemy tam sobie radę. Czeka nas ciężkie spotkanie. Sprawa mistrzostwa wciąż jest otwarta. Ostatnią rzeczą, którą możemy stracić jest nadzieja. Mam zatem nadzieję, że będziemy w stanie odrobić te cztery punkty - stwierdził Szwed.
Tor przygotowany na niedzielny finał trochę różnił się od tego, co zazwyczaj można zastać w Lesznie. - Moim zdaniem tor był świetnie przygotowany. Można się było fajnie ścigać, nie było żadnych wypadków wynikających ze złego stanu nawierzchni. Mieliśmy zażarta walkę, w duchu fair play, bez żadnych brudnych spraw. Według mnie to był świetny i interesujący finał - podkreślił "AJ".
Fani zarówno jednej, jak i drugiej drużyny stworzyli fantastyczną atmosferę. - Zawsze przyjemnie się jeździ kiedy na stadionie jest tak głośno i fani dopingiem wspierają swoją drużynę. Czułem się świetnie, zielonogórscy kibice dopingowali nas jak mogli. Nie rozumiałem wszystkiego, co śpiewali, ale sprawili, że atmosfera była fantastyczna. Bardzo mi się podobało - zakończył Andreas Jonsson.
Andreas Jonsson był w niedzielę najskuteczniejszym zawodnikiem Stelmet Falubazu Zielona Góra