Jarosław Dymek spodziewa się bardzo ciekawych i wyrównanych zawodów z pomyślnym rozstrzygnięciem dla biało czerwonych. - Na pewno nie będzie łatwo, ale ja wierzę w naszych chłopaków i liczę na złoto. Uważam, że naszym najgroźniejszym rywalem będzie nie Dania, a Australia. Dlaczego? Ponieważ to bardzo waleczna drużyna, mieszanka młodości z doświadczeniem. Chris Holder i Darcy Ward stoją po jednej stronie, a po drugiej są Jason Crump i Davey Watt. Już same nazwiska mówią niemal wszystko. Zapowiada się bardzo ciekawy wieczór. Nie będzie mnie w Gorzowie, ale na pewno będę oglądał te zawody w telewizji. Uwielbiam takie żużlowe wieczory z dużą dawką emocji, także już nie mogę się doczekać - mówi Jarosław Dymek.
Menedżer Włókniarza Częstochowa nie jest zaskoczony składem turnieju finałowego, jednak jak sam przyznaje, liczył po cichu na Rosję. - Australijczycy byli dla mnie pewniakami. Ja bardzo liczyłem na Rosję, ponieważ starował tam nasz zawodnik Grigorij Łaguta. Wiadomo, że serce zawsze szybciej bije, kiedy startuje ktoś z mojej drużyny. Jednak "Griszy" ten występ nie wyszedł. Pogubił dużo punktów i m.in. przez to Rosja nie awansowała. Także po raz kolejny mamy praktycznie stały skład finału, co nie znaczy oczywiście, że same zawody będą przewidywalne - mówi Dymek.
Jarosław Dymek nie wyróżnia nikogo z naszej drużyny i podkreśla, że trener Marek Cieślak dokonał trafnego wyboru. - Od wyrażania opinii na temat poszczególnych zawodników drużyny narodowej jest selekcjoner Marek Cieślak. Ja mogę tylko pochwalić wszystkich żużlowców, którzy w King's Lynn pokazali prawdziwą klasę. Jak widać trener miał nosa i dobrze dobrał skład. Jestem przekonany, że podczas finału nasza drużyna tylko udowodni, że składa się z odpowiednich zawodników i jest po prostu najlepsza - podsumowuje Dymek.