Tomasz Gollob: Mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem. Ważne jest to, iż stworzyliśmy wspaniałe widowisko na torze. Mecz transmitowała telewizja i na pewno taki pojedynek był doskonałą propagandą żużla, a o to właśnie chodzi. Oby więcej tego typu widowisk mogli oglądać kibice, bo promocja naszej dyscypliny jest potrzebna. Spodziewaliśmy się bardziej przyczepnego toru. Szkoda, że taki nie był, bo stanowiłoby to dla nas ułatwienie. Tymczasem końcówka, gdy nawierzchnia stała się twarda, sprawiła nam trudności. Ja lubię bardzo ścigać się w Lesznie. Mój rezultat wynika z tego, że w przeciwieństwie do Grand Prix nie zawiódł mnie sprzęt. Wówczas silnik nie wytrzymał obciążenia. Teraz nie było tego problemu.
Stanisław Chomski: Nie mam pretensji do żadnego z moich zawodników. Cieszę się natomiast, że w momencie, gdy Rune Holta zanotował słabszy mecz, Thomas Jonasson potrafił godnie go zastąpić. Nie ma co gdybać, że gdyby Holta pojechał na swoim poziomie, to mielibyśmy zwycięstwo w kieszeni. Trzeba pamiętać o tym, że gdyby Jonasson pojechał tez na normalnym poziomie, to tyle punktów by nie zdobył. Cieszy mnie wynik i to, że mecz okazał się bardzo interesujący.
Czesław Czernicki: Biorę na siebie odpowiedzialność za tę porażkę, bo dla nas jednak ten remis oznacza przegraną. Gratuluję oczywiście kolegom z Gorzowa. Tym razem startowali oni z takiej pozycji, jak my w Toruniu. Tam byliśmy skazywani na porażkę, ale zdołaliśmy wygrać. Gorzowianom udało się zremisować. Nasz błąd polegał na tym, że zbyt mało czasu spędziliśmy na trenowaniu na tej nawierzchni. Po zawodach z Unibaxem co chwilę były jakieś turnieje, zawody i dlatego tak to wyglądało. Zresztą jasnym jest, iż Stal jest trudnym przeciwnikiem. Przecież wyniki eliminacji do Grand Prix pokazują klasę jeźdźców z Gorzowa. W mojej ekipie za dużo prostych błędów popełnili liderzy - tak doświadczeni zawodnicy, jak Krzysztof Kasprzak czy Damian Baliński. Również Adam Shields dał się w ważnym momencie pokonać. Poniżej swego poziomu pojechał Jurica Pavlic, ale to junior, więc nie można go raczej specjalnie winić. Pamiętajmy, że teraz każde zawody nie są jeszcze totalną wojną. Ważne, że stworzyliśmy wspaniałe widowisko. W play–off wszystko zacznie się od nowa i to my możemy na przykład w Gorzowie znakomicie się zaprezentować.
Peter Karlsson: W Lesznie tor zawsze znakomicie nadaje się do walki i nie inaczej było tym razem. Lubię tu startować, jednak teraz czuję nieco rozczarowania, zwłaszcza po ostatniej gonitwie. Miałem wszakże dobry start, a potem nic z tego nie wyszło. Nie najlepiej pojechałem w pierwszym łuku i zostałem z tyłu. Byliśmy naprawdę blisko całkowitego sukcesu, ale nie zdołaliśmy dowieźć wyniku do końca.
Jurica Pavlic: Mecz był wyjątkowo ciężki. Ja jeszcze w sobotę startowałem we Włoszech i miałem bardzo daleką podróż do odbycia, żeby wystąpić w barwach Unii. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, bo widać było, że coś nie idzie najlepiej, ale nie przyniosło to spodziewanych rezultatów. Mam teraz jedynie nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Dodatkowo podczas sobotnich zawodów zaliczyłem poważną kolizję. W jej wyniku straciłem bardzo dobry silnik i ten, na którym startowałem nie był tak skuteczny.
Krzysztof Kasprzak: To słabe zawody dla nas, bo zremisowaliśmy, a mieliśmy wygrać różnicą 8 punktów. Co można powiedzieć w obliczu takiego rezultatu. Męczyłem się okropnie podczas tego spotkania i dopiero w ostatniej gonitwie coś zaiskrzyło. Przeciwnicy byli niezwykle szybcy, a jedzie się tak, jak przeciwnik pozwala, stąd takie rozstrzygnięcia. Thomas Jonasson przegrywał starty o dwie długości motocykla, a za chwilę mijał Damiana i mnie na trasie. Coś było nie tak. Sam nie wiem co. Każdy stara się jak może, ale to gorzowianom lepiej wyszło spasowanie w tej potyczce. W dalszej części sezonu postaramy się, by było jak najlepiej. Wierzę, że tak się stanie i mistrz Polski będzie w Lesznie.
Damian Baliński: Poza Leigh Adamsem i Jarkiem Hampelem reszta zespołu pojechała za słabo. Nikt się nie spodziewał, że będzie tak ciężko. Zostaliśmy sprowadzeni do parteru i teraz trzeba zrobić wszystko, by już nie było takich wpadek. Postawa Thomasa Jonassona jest dla mnie wielkim szokiem. Nawet, gdy był trzeci czy czwarty. Miał tak genialne wyjścia, że nie było jak się przed nim bronić.