Liga się dopiero zaczyna i nie wiemy na co nas stać - rozmowa z Dawidem Stachyrą, zawodnikiem Lotosu Wybrzeża

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na inaugurację ligi do Gdańska przyjeżdża Start Gniezno. Zawodnik Lotosu Wybrzeża, Dawid Stachyra jest optymistą przed tym spotkaniem i wierzy, że tradycji stanie się zadość i jego klub pokona gnieźnian. Stachyra przyznał też, co kierowało nim w momencie podpisania pod listem otwartym w sprawie nowych tłumików.

Michał Gałęzewski: Jakie macie nastroje przed inauguracją ligi?

Dawid Stachyra: Nastroje jak zwykle bojowe. Uważam, że jesteśmy w miarę dobrze przygotowani do pierwszego meczu, jednak pozostaje niepewność jak to będzie. Liga dopiero się zaczyna, a my nie wiemy na co tak naprawdę stać nas i na co stać gości. Mecz chcemy wygrać i to im wyżej, tym lepiej. Na papierze jesteśmy mocni, a sparingi pokazały, że Mikael Max i Paweł Hlib są w bardzo dobrej formie. Ja z Gafurem i Zorrem też postaramy się dokładać ważne punkty. Wracając do meczu z Gnieznem - liczę, że pójdzie nam dobrze i będziemy prowadzić od pierwszych biegów, aby w rewanżu postarać się o punkt bonusowy.

Dla waszej drużyny sporym osłabieniem jest brak Darcy'ego Warda, bo mógłby zrobić różnicę...

- Zgodzę się z tym, szczególnie że gnieźnianie mają bardzo dobrych juniorów - Gustafssona i Gomólskiego, więc będzie bardzo ciężko. Wierzę jednak, że Damian Sperz potrafi jeździć i jego punkty są ważne. Marcela Szymko też nie można skreślać, bo widać w nim ambicję i wolę walki, więc jeśli się wszystko dobrze dla niego ułoży, to powinien dać sobie radę.

Wybrzeże ostatni raz przegrało u siebie ze Startem w 1990 roku, więc w przypadku waszej porażki kibice mogliby mieć spore pretensje...

- Nie wiedziałem, że aż tak wygląda historia. Będziemy więc musieli ją podtrzymać, skoro aż tak dobrze wyglądają statystyki.

Gdańszczanie pamiętają też pierwszy mecz na własnym torze ze Startem w 2004 roku, kiedy to Wybrzeże wygrało 72:17.

- Był to bardzo duży wynik (śmiech, dop. red.). Teraz na pewno będzie ciężej. Każde zwycięstwo w niedzielę będzie można przyjąć z satysfakcją, żeby w razie czego w rewanżu było łatwiej o punkt bonusowy. Będziemy gryźli rywali od początku.

Dawid Stachyra

W sparingach spisywałeś się przeciętnie, nie było widać u ciebie błysku, do którego przyzwyczaiłeś kibiców w ubiegłym sezonie. Obawiasz się pierwszych meczów, czy jednak jesteś spokojny?

- Nie obawiam się o formę. Te motocykle, o których dyspozycję jestem spokojny były odstawione, a testowałem silniki i różne rozwiązania. W tym roku mam ich cztery sztuki - dwa po remoncie i dwa nowe, więc jest co próbować. Niektóre rozwiązania były dobre, niektóre nie, jak na przykład w Toruniu. Wszystko jest na etapie przeróbek, dochodzimy do ładu aby wszystkie cztery były na odpowiednim poziomie.

Widzisz jakąś poprawę jeśli chodzi o sytuację klubu w porównaniu do początku ubiegłego sezonu?

- Dostrzegam zmiany i widzę, że wszystko jest na duży plus. Kieruję ukłony w stronę prezesa Polnego i dyrektora Skabowskiego, którzy spełnili te obietnice, które złożyli. Mimo problemów, jakie mieliśmy potrafiliśmy się trzymać. Udało się zdobyć pieniądze, wszystko idzie w miarę dobrze i szefostwo zrobiło dużą robotę. Otoczka klubu jest lepsza i odbija się to na zawodników, wśród których jest jeszcze lepsza atmosfera.

W trakcie sezonu zamierzasz często przebywać w Gdańsku?

- Myślę że tak. Mam tutaj mieszkanie, klubowi udało się wynająć lokal i jeśli będzie potrzeba, to będę tam przebywać. Nie chcę jednak ukrywać, że mam też dom rodzinny w Rzeszowie i będę chciał też odwiedzać rodzinne strony. Czekam też na decyzje w sprawie tłumików, bo w grę będą mogły wchodzić ligi zagraniczne. Ciężko dziś jest cokolwiek zaplanować, bo nie wiadomo co będzie jutro.

Twoje decyzje w sprawie tłumików niektórych kibiców bardzo zdziwiły, bo najpierw opowiadałeś się zdecydowanie przeciwko nowym tłumikom, aby w konsekwencji podpisać się pod listem otwartym... Jak mógłbyś wytłumaczyć swoje decyzje po upływie kilku dni od tych wydarzeń ?

- Ciężko mi powiedzieć, czy moja decyzja pod podpisaniem się pod oświadczeniem była do końca słuszna. Ja zdania odnośnie nowych tłumików mimo wszystko nie zmienię, bo nadal uważam, że jest to chory produkt, który nikomu nie będzie służył. Po głębszym przemyśleniu trzeba jednak się zastanowić, czy mamy jeszcze jakąś siłę w walce. W tym momencie w tym wszystkim pozostaliśmy tylko my - Polacy, a cały świat jest przeciwko nam. W związku z tym nie mamy żadnych argumentów w tej walce. Może patrzę słusznie, może nie, ale decyzję podjąłem też dlatego, aby ratować w pewien sposób polski żużel. Wiadomo, że jeśli jeździlibyśmy przez rok na starych tłumikach, to ten rok przerwy - gdy świat jeździłby na nowych tłumikach - odbiłby się kolosalnie na naszych wynikach i moglibyśmy być z tyłu. Polska liga jest najlepsza na świecie i dobrze byłoby ten status utrzymać.

Stachyra w parku maszyn

Z drugiej strony jak byście przetrzymali przez 2-3 miesiące inne federacje, to przykładowo drużyny Elitserien praktycznie nie miałyby kim jeździć, bo szwedzkie drużyny mają często po 3-4 Polaków w drużynie.

- Można gdybać. Ja powiem szczerze, że nie była to moja inicjatywa i mój głos nie był pierwszy. Dołączyłem się do grona później. W momencie, w którym dostałem telefon było już około 30 podpisów i postanowiłem zmienić zdanie. Jeżeli większość tak chce, to do tej większości trzeba cegiełkę dołożyć. Nie wiem czy jest to słuszne, czy nie i czy warto było czekać. W dalszym ciągu może się jeszcze wszystko pozmieniać. Mój głos był jednym z wielu, podpisałem się tylko pod resztą.

Źródło artykułu: