Wytrzeźwiałem gdzieś koło piętnastego biegu - komentarze po meczu Lotos Wybrzeże Gdańsk - CKM Włókniarz Częstochowa

Zwycięstwem gdańszczan zakończył się niedzielny pojedynek barażowy o Speedway Ekstraligę pomiędzy Lotosem Wybrzeże a Włókniarzem Częstochowa. Gospodarze wygrali 47:43. Zawodnicy obu zespołów mają tydzień na przygotowanie się do spotkania rewanżowego. Gdańszczanie wierzą, że nie są bez szans.

Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Mogło być 8 punktów przewagi, są 4. Szkoda, ale z drugiej strony mogło być odwrotnie. Pamiętamy jak przyjechał tu zdeterminowany Rzeszów i włożył nam jak chciał, była kicha. Dzisiaj zespół trochę się odrodził, był taki jakim chciałoby się go oglądać. Oby to przełożyło się na udany występ w Częstochowie. Mamy tydzień na myślenie co zrobić, by obronić tą zaliczkę.

Matej Kus (Lotos Wybrzeże Gdańsk): W pierwszym biegu nie wyszedł mi start. Z wyjścia byłem już 10 metrów za rywalami. Na prostej się napędziłem, przytrzymałem krawężnik. Wiedziałem, że w tym biegu goście będą napędzać się na zewnętrznej części toru i udało mi się wyprzedzić Woffindena oraz Miturskiego. Chciałbym podziękować Martinowi Vaculikowi, bo na jego motorze jechałem. Efekty widać, jego motor jest naprawdę szybszy od mojego.

Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Co tu dużo mówić. Wygrywałem starty, ale traciłem na trasie. Zabrakło moich punktów. Miałem jechać na silniku pożyczonym od Thomasa Jonassona, ale eksplodował mi na treningu. Na szczęście dysponowałem jeszcze silnikiem od Andrija Karpova. Obu chciałbym bardzo podziękować za bezinteresowną pomoc. Do Częstochowy pojedziemy powalczyć. Jedzie się żeby wygrywać, nie możemy myśleć o jak najniższej porażce, tylko o zdobywaniu punktów, przywożeniu jak najmniejszej ilości zer.

Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Zwycięstwo jest sukcesem, ale ta przewaga przed rewanżem nie powala. Każdy z nas dawał z siebie wszystko. Włókniarz pokazał, że ciężko z nimi się jeździ. Niby te kilka ogniw w ich drużynie zawiodło, a i tak zrobili 43 punkty. Żużel potrafi zaskakiwać i nie jest powiedziane, że utrzymanie przewagi jest niemożliwe, aczkolwiek będzie to niesłychanie trudne. Jedziemy do Częstochowy walczyć.

Sławomir Drabik (Włókniarz Częstochowa): Ci, którzy mówili, że zwycięstwo w Gdańsku to formalność, nie znają się na speedway’u. Do każdego toru należy się spasować, tutaj był dziś taki moment, że się pogubiliśmy, ale fajnie mi się jechało. Wytrzeźwiałem gdzieś dopiero koło piętnastego biegu. Gdybym wytrzeźwiał wcześniej to może zrobiłbym więcej punktów. Albo mniej (śmiech - dop. red).

Jonas Davidsson (Włókniarz Częstochowa): Trudno mi się jechało ze złamanym kciukiem, również tor był inny. Był to bardzo trudny tor, a nie będąc w pełni sprawnym, nie mogłem pojechać na sto procent. Na szczęście drużyna pojechała bardzo dobrze, przegraliśmy różnicą 4 punktów i powinniśmy odrobić to z nawiązką w przyszłą niedzielę.

Tai Woffinden (Włókniarz Częstochowa): Gdańsk ma dobry zespół, więc nie byłem zdziwiony, że to był dla nas ciężki mecz. Nie ma odpuszczania, wszyscy potrafimy jeździć na żużlu i kiedy stajesz pod taśmą z rywalami to nic nie jest pewne. Nikt nie jest niepokonany. To samo tyczy się meczu w Częstochowie. Możemy wygrać i odrobić stratę, ale równie dobrze to gdańszczanie mogą się za tydzień cieszyć z Ekstraligi. W żużlu wszystko jest możliwe.

Rune Holta (Włókniarz Częstochowa): Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Właśnie tego się spodziewaliśmy. Przegraliśmy nieznacznie, ale już za tydzień mamy okazję zrewanżować się na swoim torze i mam nadzieję, że to my będziemy się cieszyć z Ekstraligi w przyszłym sezonie.

Wypowiedzi zebrali Rafał Sumowski i Michał Gałęzewski.

Źródło artykułu: