Jerzy Kanclerz po sukcesie Tomasza Golloba: Miałem łzy w oczach

Nie tylko dla Tomasza Golloba sobotni wieczór w Terenzano był wyjątkowy i magiczny. Także dla wielu wiernych kibiców polskiego żużlowca Grand Prix Włoch pozostanie w pamięci na długie lata. 25 września 2010 roku spełniło się to, o czym marzyli przez wiele sezonów. Polak został indywidualnym mistrzem świata na żużlu. Szczególnie sukces Tomasza Golloba przeżyła osoba, która towarzyszyła mu na wszystkich zawodach Grand Prix.

W tym artykule dowiesz się o:

- Tomasz schodząc z podium wręczył mi tego dużego szampana za zwycięstwo. Miałem wówczas łzy w oczach, bo przecież jeżdżę za nim wszędzie przez tyle lat. Spełniło się przede wszystkim jego wielkie marzenie. Jest wybitnym sportowcem, zasłużył na tytuł mistrza. Każdy kto mu kibicuje, także był szczęśliwy w Terenzano. Czekaliśmy przecież na to tak długo. To spełnienie marzeń wielu kibiców Tomasza Golloba – powiedział po dekoracji Jerzy Kanclerz.

Niektórzy zawodnicy już po tym, jak zapewnili sobie tytuł mistrzowski, nie mieli motywacji do walki w ostatnich wyścigach. Tomasz Gollob jednak nigdy nie odpuszcza. Zawsze walczy o zwycięstwo. Choć zapewnił sobie tytuł indywidualnego mistrza świata, we wspaniałym stylu zwyciężył także w finale Grand Prix Włoch. - Mając tytuł mistrza świata w kieszeni, wygrał ostatni, finałowy wyścig, zwyciężając po raz drugi z rzędu Grand Prix w Terenzano. Tomasz jest praktycznie wyjątkiem, bo gdy żużlowiec zapewniał sobie tytuł wcześniej, później praktycznie odpuszczał, schodziło z niego powietrze i już nie walczył na sto procent. Tomek do końca jechał po zwycięstwo i wygrał w Terenzano w wielkim stylu - chwalił Golloba jego wierny kibic i przyjaciel z Bydgoszczy.

Tomasz Gollob wygrał w Vojens, zwyciężył także w Terenzano. Wielu zastanawia się czy na koniec najlepszego sezonu w karierze ustrzeli hat-tricka i wygra także finałowe Grand Prix w rodzinnej Bydgoszczy. Co o tym sądzi Jerzy Kanclerz?

- Myślę, że jest w stanie wygrać. Wiadomo, ile razy już wygrywał w Bydgoszczy. Teraz już jako mistrz świata będzie na pewno startował bez presji. Na luzie jest w stanie zwyciężyć trzecie Grand Prix z rzędu i piąte w tym sezonie - uważa Kanclerz.

Po 37 latach Polacy doczekali się drugiego po Jerzym Szczakielu indywidualnego mistrza świata na żużlu. Oficjalna koronacja nastąpi w Bydgoszczy, jednak losy tytułu rozstrzygnęły się na kameralnym stadionie w Terenzano, na którym w większości zasiedli fani żużla z Polski. - W ubiegłym roku było więcej Włochów. Teraz Polacy zdominowali obiekt w Terenzano. Na stadionie było około 2,5 tysiąca widzów z Polski. Przyjechali do Włoch po to, by zobaczyć nowego mistrza świata, którym został ich rodak - dodał Kanclerz.

Wiele lat usilnych starań, by zostać najlepszym żużlowcem świata przyniosło wreszcie spełnienie upragnionego celu. - Tomasz był niesamowicie zdeterminowany w dążeniu do celu. Ma charakter wielkiego sportowca. Znakomicie przepracował zimę. Wszystko w jego teamie zagrało tak jak należy. Motocykle spisywały się wyśmienicie. Forma fizyczna, sprzęt i wielka chęć sięgnięcia po złoto - to wszystko złożyło się na sukces, który stał się faktem w sobotni wieczór - dodał Jerzy Kanclerz.

W przypadku Tomasza Golloba może okazać się, że sportowe życie... zaczyna się po czterdziestce. Po pierwszy tytuł indywidualnego mistrza świata sięgnął w wieku 39 lat. Przyszłoroczny cykl Grand Prix ruszy już po 40. urodzinach polskiego żużlowca wszech czasów. Czy nadal może dominować? - pytamy jego przyjaciela. - Przez najbliższe 3-4 lata Tomek może być jeszcze w tak wyśmienitej formie. Jeśli, odpukać, nic mu się nie stanie i zdrowie będzie dopisywać, uważam, że właśnie Gollob będzie faworytem w przyszłorocznym Grand Prix - kończy człowiek, który na żywo zobaczył wszystkie dotychczasowe zawody.

Źródło artykułu: