Mateusz Domański (RKM ROW Rybnik, XVI miejsce): Podczas upadku Pawła Zmarzlika byłem z przodu i nie widziałem dokładnie tego zdarzenia. Poczułem jedynie tylko, że uderzył mnie w tylne koło i się wywrócił. Trochę na prostej zawróciłem, ale jechałem przed nim. Zawody ogólnie mi się podobały, a obsada była bardzo ciekawa. Jednak czeka mnie sporo pracy, abym mógł równać do najlepszych.
Patryk Dudek (Falubaz Zielona Góra, V miejsce): W szesnastym wyścigu zatarł się motocykl i nie mogłem kontynuować jazdy, a korzystanie z motocykla rezerwowego to już czysta loteria. Najgorzej nie było, ale czegoś zabrakło, bo w ostatnim biegu minął mnie Przemysław Pawlicki. Spodziewałem się przyczepnego toru i mogłoby być trochę więcej jazdy po zewnętrznej, a tak większość wyścigów odbyła się bez walki. Dopiero w końcówce mieliśmy trochę mijanek.
Szymon Woźniak (Polonia Bydgoszcz, VI miejsce): Chciałem po prostu dobrze zaprezentować się przed bydgoską publicznością i pozostawić po sobie dobre wrażenie. To mi się udało i dlatego jestem ogólnie zadowolony z tego turnieju. Nie stawiałem sobie jakiegoś konkretnego celu. Pierwsze trzy biegi jechałem na standardowym motocyklu, ale później zmieniłem go na inny i moment startowy miałem o wiele lepszy. Spodziewałem się, że na młodzieżowe zawody będzie bardzo twardy. Nie ma sensu narażać zdrowia juniorów.
Artur Mroczka (GTŻ Grudziądz, II miejsce): To mój ostatni rok w gronie juniorów i bardzo chciałem być na podium Srebrnego Kasku. Poza tym długo nie jeździłem w Bydgoszczy i dlatego turniej był udany, choć zawsze mogło być lepiej. Podczas mojego decydującego starcia z Maćkiem Janowskim mogłem iść na całość, ale jeszcze dużo jazdy przede mną i szkoda byłoby psuć karierę swojego kolegi.
Maciej Janowski (Betard WTS Wrocław, I miejsce): Jechaliśmy tutaj prosto z zawodów w Szwecji. Mechanicy mieli sporo roboty, bowiem musieli przygotować dwa motocykle i przebyć osiemset kilometrów. Dlatego zwycięstwo jest bardzo cenne. Chciałem życzyć szybkiego powrotu do zdrowia Pawłowi Zmarzlikowi. Czy był to rewanż za Brązowy Kask? Niekoniecznie, bo najważniejsze jest, aby dokończyć każdą imprezę bez jakieś kontuzji i cało wrócić do domu.
Przemysław Pawlicki (Caelum Stal Gorzów, II miejsce): Dla mnie to były najlepsze zawody w Bydgoszczy, bo ostatnio nie mogłem się tutaj odpowiedniego dopasować do toru. Czy był to rewanż za Brązowy Kask? Przyjechaliśmy po zwycięstwo, ale się nie udało. To już za nami i trzeba się skupić na innych imprezach. Szkoda straconej szansy, choć Maciej Janowski był zdecydowanie poza zasięgiem.