- Nie powiem, że nie jestem wyeksploatowany, bo jestem. W Szwecji w czwartek sześć biegów, w sobotę w Rybniku sześć biegów i dziś znowu sześć. A do tego bardzo wysokie temperatury, w powietrzu zero tlenu, nie ma czym oddychać. Jest ciężko - przyznał jeden z liderów poznańskiego zespołu. - Warunki jednak są jednakowe dla wszystkich - dodał.
W spotkaniu przeciwko rzeszowskiej drużynie Norbi wywalczył 10 punktów w sześciu startach i ze swojego występu nie był zbyt zadowolony. - Stać mnie na więcej - zapewniał. Kościuch zna jednak przyczynę takiego stanu rzeczy. - W takiej temperaturze silniki są niezwykle obciążone. Ratują nas jeszcze stare tłumiki. Nie wyobrażam sobie, co by się działo, gdybyśmy dzisiaj musieli jechać na nowych - wygrałby ten, który jechał najwolniej, bo przynajmniej dojechałby do mety - ocenił. - Dzisiaj musiałem skakać z jednego motocykla na drugi, mój zespół robił wszystko, co tylko można, ale silniki i tak chciały eksplodować, a w środku pewnie się gotowały.
- Przed meczem w Szwecji byłem u majstra, ale teraz będę musiał chyba znowu go odwiedzić, bo po takich trzech meczach silniki domagają się przeglądu, trzeba wymienić niektóre części. Mam teraz trzy dni przerwy do kolejnego meczu w Szwecji, więc powinienem zdążyć - dodał.
Kościuch zapewnił jednak, że na zmęczenie i problemy sprzętowe nie wpływa fakt, że kilka tygodni temu zdecydował się na starty na Wyspach Brytyjskich. - Przecież ja tam odjechałem dopiero trzy mecze, nie ma więc to żadnego znaczenia. Po to w zimie trenuję, żeby teraz dużo jeździć. Gdybym miał startować raz w tygodniu, to musiałbym iść do normalnej pracy - wyjaśnił.
W niedzielnym meczu podczas jednego biegu na motocyklu Norberta Kościucha wyjechał Adam Skórnicki. - Od tego jesteśmy w zespole, żeby sobie pomagać. Dziś ja pomogłem, a może wkrótce ja będę potrzebował, to wtedy też koledzy nie odmówią - zakończył.
Kościuch przed Harrisem