Nie dało się na tym słonku wytrzymać - komentarze po meczu Lotos Wybrzeże - Speedway Miszkolc

Lotos Wybrzeże zgodnie z oczekiwaniami rozgromił ekipę Speedway Miszkolc, która w Gdańsku stawiła się bez liderów i w sześcioosobowym składzie. Żużlowcom przyszło rywalizować w ogromnym upale. Zespół gości miał sporo zastrzeżeń do przygotowanego toru i początek spotkania bardzo się przedłużał. Ostatecznie gospodarze wygrali mecz bez większych trudności, a 14 punktów w pięciu startach zdobył obchodzący tego dnia 21 urodziny Matej Kus.

Janusz Ślączka (trener Speedway Miszkolc): Prezesi dają zawodników, którzy mają jechać. Dali sześciu, to więcej nic nie mogę zrobić. Szkoda, że ten tor nie był troszeczkę lepszy. Dziwię się, że gospodarze przygotowali taki tor na taką drużynę, jak nasza. Sędzia się zgodził, że z tym torem jest coś nie tak i zarządził prace. Start był przyczepny, wejście twarde, jeden łuk przyczepny, drugi twardy... To o to chodzi? Jak gdańszczanie boją się Miszkolca, to czego szukają w pierwszej czwórce?

Jozsef Tabaka (Speedway Miszkolc): W moim trzecim wyścigu chciałem po zewnętrznej części toru wyprzedzić rywala. Niestety upadłem i skasowałem mój najlepszy motor. Jechaliśmy dzisiaj w sześciu. Nie mógł pojechać nasz drugi junior, gdyż skatował swoje dwa motocykle nowymi tłumikami i nie miał na czym jechać.

Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Jeden z zawodników się wywrócił i trener Ślączka zaczął krzyczeć, że jest za dużo wody i trzeba było rozciągnąć tą mokrą warstwę nawierzchni. Tor przygotowujemy zawsze w ten sam sposób. Żadna z drużyn, które tu przyjeżdżały i prezentowały wyższy poziom niż Miszkolc, nie miała pretensji. Cóż, wszystkich się nie zadowoli. Kilka rzeczy nie wyszło nam dzisiaj tak jak zakładaliśmy. Każdy zawodnik chciałby mieć na starcie takie warunki torowe żeby mu pasowały, ale jest ich siedmiu i trzeba znaleźć jakiś kompromis. To kolejny raz kiedy na początku meczu przegrywamy starty. To się nie może powtórzyć.

Renat Gafurov (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Nie będę rozmawiał na temat finansów. Jeśli chodzi o sam mecz, było za gorąco by walczyć na torze, trzeba było szukać nowych przełożeń. Ja przyjechałem w sobotę, bez treningu. Doleciałem z Władywostoku, więc nie byłem fizycznie przygotowany. Dlatego właśnie nie wyszedł mi pierwszy bieg. Na szczęście dalej udało mi się dopasować. Ekipa z Miszkolca sama sobie wywalczyła awans do pierwszej ligi. Teraz mają problemy, ale co zrobić... Trzeba jechać. Znowu mieliśmy gorsze starty w pierwszych wyścigach, ale tu nie ma co narzekać na pogodę, na tor. Jedziemy u siebie i z każdą drużyną musimy od pierwszego biegu robić wynik.

Thomas H. Jonasson (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Jechaliśmy dzisiaj za pół stawki zapisanej w kontraktach. Klub ma kłopoty, więc trzeba mu jakoś pomóc. Zgodziłem się na ten układ. Nie rozmawiałem o tym z resztą chłopaków, ale myślę, że nikt się specjalnie nie krzywił. Ja nie miałem problemu z tym, by się na to zgodzić. Było dzisiaj dosyć zabawnie. Jak byśmy zawsze tak jeździli to wygrywalibyśmy wszystko i wszędzie (śmiech). Nie można lekceważyć rywali i byłbym daleki od mówienia, że to był tylko trening, ale poza pierwszymi wyścigami rzeczywiście im odskoczyliśmy. Cóż, to był jeden z tych rzadko zdarzających się meczów, kiedy rywal rzeczywiście nie jest w stanie nawiązać walki.

Matej Kus (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Zabrakło mi punktu do kompletu. To był mój błąd - pomyliłem się z ustawieniami motocykla, miałem na ten bieg za słaby motor. Gdybym miał jeszcze jedno okrążenie to bym go dogonił. Nie da się ukryć, że zepsułem start. Czwarte pole było strasznie przesuszone i Magosi mi uciekł. Cieszę się jednak ze swojego wyniku i z wyniku drużyny. Upał był dzisiaj niemiłosierny. Nie dało się na tym słonku wytrzymać. Teraz chcę trochę odpocząć, przede mną pierwszy z finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.

Źródło artykułu: