- Fajnie było poczuć znów tę adrenalinę, radość ze zwycięskich biegów. Szkoda tylko, że w niedzielnym meczu było tak mało okazji do świętowania wygranych. Mimo wszystko, cieszę się, że zwyciężyłem chociaż w tym jednym wyścigu. Każdy punkt był ważny dla naszej drużyny i jestem zadowolony, że wygraliśmy - powiedział Robert Sawina po zakończeniu swojego ponownego "debiutu" na torze.
Zapytany o przyczyny tego, że zdecydował się ponownie wsiąść na motocykl odpowiedział z uśmiechem. - Żona wyjeżdża na dwa miesiące nad morze. Ja coś muszę robić w tym okresie letnim. Na chwilę obecną w wakacje postanowiłem pościgać się na żużlu. Decyzję o powrocie na tor podjąłem pod wpływem chwili. Czas pokaże, czy była to słuszna decyzja i na ile będę pomocny drużynie. Serdecznie dziękuję panom Garcarkom z firmy Auto Partner w Ociążu za wsparcie i przygotowanie wszystkiego, bym mógł wrócić do żużla. Tak naprawdę oni byli inicjatorem tego przedsięwzięcia. Oni namówili mnie, bym wsiadł jeszcze na motocykl i pomógł ostrowskiej drużynie. Uważam, że jestem w stanie jeździć znacznie skuteczniej niż pokazałem to w pierwszym meczu. Potrzebuję jeszcze trochę treningu, zrozumienia sprzętu, na którym startuję.
Robert Sawina wystartował bowiem na motocyklach, które kiedyś użytkował Karol Ząbik. - Są to silniki GM, a ja wcześniej jeździłem na Jawach. Dlatego też nie do końca "czułem" jeszcze te silniki. W najbliższych tygodniach zamierzam lepiej je poznać i być silnym punktem Ostrovii. Uważam, że stać nas na występy w rundzie finałowej. Co do mojej osoby, to dopiero czas pokaże, jak potoczą się moje losy. Kilka sezonów wstecz, gdy prowadziłem już zespół z Gdańska w życiu nie przypuszczałbym, że będę się jeszcze ścigał na żużlu. Życie jednak pisze różne scenariusze - dodał
Sawina w meczu przeciwko Lubelskiemu Węglowi zdobył 4 punkty w czterech startach.