Jednym z nich jest Peter Karlsson, który doznał kontuzji kolana w poniedziałkowym spotkaniu ligi angielskiej. O jego przypadku już jednak informowaliśmy. Szwed otrzymał stosowne leki oraz usztywniacz na kolano, który ma uśmierzyć ból podczas jazdy. O obecność 41-latka kibice "Lwów" w niedzielnym meczu we Wrocławiu, jeśli oczywiście dojdzie on do skutku, mogą być spokojni. Inaczej wygląda sytuacja z młodym Taiem Woffindenem. Uważany za perełkę brytyjskiego speedwaya zawodnik również w poniedziałek podczas spotkania Elite League uległ wypadkowi. Ucierpiał nadgarstek Taia. - W przeciwieństwie do Petera, Tai potrzebuję trochę czasu na wykurowanie się. Nadgarstek nie jest złamany, ale boli go. Stara się go jak najszybciej i najdokładniej wyleczyć. Stosuje różnego rodzaju leki i maści, robi okłady. Przypomnę tylko, że on oprócz niedzielnego meczu we Wrocławiu ma zaplanowane w sobotę Grand Prix i to też jest dodatkowy problem. Tai nie pojechał w ostatnim meczu angielskiej ligi, co pokazuje, że ten uraz to nie taka błahostka. Ten chłopak ma sporego pecha w tym roku. Nie dość, że ten sezon nie układa się po jego myśli, zimą przeszedł traumę związaną ze śmiercią ojca, to dodatkowo przytrafiła się kontuzja. Wyniki Taia są poniżej oczekiwań zarówno jego, jak i naszych, ale ja jestem dobrej myśli. Wierzę, że niebawem poradzi on sobie ze swoimi problemami i wróci do świetnej dyspozycji z roku ubiegłego - oznajmił w rozmowie z nami manager Włókniarza, Jarosław Dymek.
Trzeci wspomniany zawodnik to pupil częstochowskiej publiczności, Sławomir Drabik. Sympatyczny i znany z barwnych wypowiedzi "Slammer" zanotował upadek w półfinale Mistrzostw Polski Par Klubowych w Opolu. Drabik w drugim swoim starcie został staranowany przez Piotra Protasiewicza. Niestety upadek miał miejsce już na wyjściu z łuku i częstochowianin uderzył o drewnianą bandę. - Sławek jest mocno poobijany. Protasiewicz ściął go na prostym motocyklu. Sławkowi zabrakło dosłownie dwóch metrów, aby zahaczyć o dmuchaną bandę, a może wtedy skutki tego upadku byłyby łagodniejsze. A tak Sławka przytkało oraz solidnie obił sobie tyłek. Żałujemy trochę, ponieważ gdyby nie ten upadek, to powalczylibyśmy o awans. Drabik na te zawody przygotował nowe ustawienia, których nie zdążył posprawdzać. Widać jednak było, że w tym wyścigu Sławek był szybki. Cóż zrobić, zdecydowaliśmy, że więcej nie pojedzie, bo najważniejsze jest zdrowie. Co do leczenia, to Drabik rozpoczął je sam. Wczoraj jeszcze odwiedził aptekę i zakupił zamrażacze, które łagodzą ból - poinformował manager biało-zielonych.
Jak zapewnił jednak Jarosław Dymek, najważniejsze, że w żadnym wypadku nie doszło do złamań. Peter Karlsson już potwierdził występ w niedzielnym spotkaniu we Wrocławiu, natomiast w przypadku Sławomira Drabika decyzja zapadnie prawdopodobnie w sobotę. Jeśli chodzi zaś o Taia Woffindena, to jest on cały czas w kontakcie z kierownictwem częstochowskiego klubu. Wstępnie młody Brytyjczyk wyraził gotowość do udziału w tym spotkaniu.