Ireneusz Kwieciński: Chciałbym mieć większy wpływ na tor

W lany poniedziałek istne lanie żużlowcom KSM Krosno sprawił KMŻ Lublin. Lublinianie wygrali pojedynek w Krośnie 37:22, a zadowolonej miny po spotkaniu nie miał szkoleniowiec gospodarzy - Ireneusz Kwieciński. Przyznał on po meczu, że na pewno trzeba zastanowić się, co zrobić ze składem przed kolejnym spotkaniem.

Jednym z tych, który w spotkaniu z KMŻ Lublin zawiódł najbardziej, był Kenneth Hansen. Duńczyk w dwóch wyścigach w których wystartował nie zdobył żadnego punktu, a na mecie meldował się daleko za resztą stawki. Szkoleniowiec krośnieńskiej drużyny przyznał, że wystawienie go do składu było błędem. - Moją największą pomyłką w składzie okazało się, że był Kenneth Hansen, zeszłoroczny lider. Z tym, że jeśli mielibyśmy wstawić za niego zawodników zagranicznych, którzy byli w kolejce, to byli oni taką samą niewiadomą. To było takie chybił trafił, które się bardziej okazało "chybił". Kenneth zdaje sobie z tego sprawę, że zawiódł. Przed treningiem mówiłem mu jaka jest sytuacja, że trafił do składu, bo był liderem w ubiegłym roku i ufam, że będzie jednym z tych który pociągnie wynik w meczu. On powiedział, że udowodni, że tak będzie, ale niestety nie udało się. Pokazał zupełnie coś innego - komentował zaraz po meczu Ireneusz Kwieciński.

- Natomiast pozostali zawodnicy, którzy mieli w tym sezonie ten wynik ciągnąć zmartwili mnie tym, że jeżeli już ten mecz przegrywaliśmy, to zamiast myśleć o odrabianiu strat, nawet jeśli mielibyśmy mecz przegrać, to oni zaczęli zastanawiać się nad jego przerwaniem z powodu deszczu, gdzie ten deszcz lublinianom w ogóle nie przeszkadzał. Jest to przykre, bo jeśli przegrywa się mecz, ale po walce, to kibic to doceni - dodał szkoleniowiec KSM Krosno.

Wielu kibiców w poniedziałkowe popołudnie było zdziwionych tym, że w składzie zabrakło miejsca dla Pawła Staszka, który często kreowany był na jednego z liderów drużyny. W jego miejsce wystartował Krzysztof Stojanowski, który wywalczył w sumie 2 punkty. Skąd taka decyzja trenera? - Krzysztof Stojanowski miejsce w składzie wywalczył sobie na treningu, gdzie prezentował się bardzo dobrze. Natomiast to, że nie pojechał Paweł Staszek to nie jest do końca tak, że to była moja decyzja, bo to była nasza wspólna decyzja. Po prostu Paweł nie był jeszcze gotowy, żeby pojechać u nas na tym torze, na którym na treningu sobie nie radził. Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jeśli odpuści ten mecz i zacznie przygotowywać się do następnego.

Trener krośnieńskiej drużyny otwarcie przyznaje, że chciałby mieć na treningu u siebie wszystkich zawodników. Nie jest też do końca zadowolony z tego, co się dzieje z torem. - Ja jako trener żałuję, że nie stać naszego klubu na to, żeby zaprosić wszystkich zawodników na trening, żeby jeździli, trenowali i walczyli o skład, szczególnie na początku sezonu. Poza tym chciałbym mieć większy wpływ na tor, na to co się z nim dzieje, bo w ostatnim czasie powiedzmy, że różnie z tym bywało, a uważam, że za jego przygotowanie odpowiedzialny powinien być przede wszystkim trener i toromistrz.

W najbliższą niedzielę krośnianie udadzą się do Piły, gdzie ich rywalem będzie miejscowa Speedway Polonia. Bardzo możliwe, że wówczas w składzie Wilków dojdzie do jakichś zmian. Szkoleniowiec drużyny nie chce jednak mówić póki co o żadnych nazwiskach. - Na pewno musimy się zastanowić co zrobić ze składem, z tym, że to nie jest też tak, że jeśli diametralnie go zmienimy, to on nam zagwarantuje wygraną. Nadal jest kilka niewiadomych, mamy początek sezonu i niektórzy zawodnicy jeździli na razie tyle, że ciężko przewidzieć w jakiej są dyspozycji - zakończył Kwieciński.

Komentarze (0)