Zmagania o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata 2010 zainaugurowane zostaną 24 kwietnia na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Debiutujący w roli stałego uczestnika cyklu 38-letni "Zorro" ma nadzieję, że w czempionacie nie przyjdzie mu pełnić roli statysty. - Niemal każdemu wydaje się, że jestem skazany na ostatnie miejsce, ale ja mierzę znacznie wyżej. Ma to jednak także swoje dobre strony, ponieważ nikt nie będzie wywierał na mnie presji, a przeciwnicy w wyścigach z moim udziałem będą się pewnie koncentrować na dwóch pozostałych rywalach. Ciekawie będą wyglądać ich miny, kiedy zobaczą, że tego gościa, na którego nikt nie stawiał, stać jednak na awans do półfinału - powiedział Zetterstroem.
Jaki jest zatem cel Magnusa na GP 2010? - Jako sportowiec po prostu nie chciałbym zająć ostatniego miejsca. Nie powiem, w którą pozycję celuję, bo nie chcę, żeby ludzie później gadali, że jestem szalony, i że nie mam żadnych szans. Wiem na co mnie stać, ale chcę to zatrzymać dla siebie. Niech wszyscy sobie myślą, że będę ostatni - dzięki temu mam większą szansę na to, że cały ten pojedynek zakończy się moim triumfem - dodał Szwed.
Po zwycięstwie zawodnika Wybrzeża Gdańsk we wrześniowym finale eliminacji do Grand Prix 2010 w Coventry pojawiło się sporo opinii, że awans do cyklu to kres jego możliwości. - Jestem sportowcem i sam fakt zakwalifikowania się do IMŚ mnie nie zadowala. Coventry to już przeszłość i zwycięstwo w tamtejszych zawodach mogę sobie teraz co najwyżej wpisać do CV. Przede mną nowe wyzwanie i mam nadzieję, że pozostawię po sobie dobre wrażenie - zakończył reprezentant Trzech Koron.
Przypomnijmy, że w nadchodzących rozgrywkach poza Polską Magnus Zetterstroem będzie przywdziewał plastrony dwóch rodzimych klubów: Hammarby Sztokholm (Allsvenskan) oraz Indianerny Kumla (Elitserien).