Bradley Wilson-Dean to bezsprzecznie jeden z najbardziej rozpoznawalnych nowozelandzkich żużlowców ostatnich lat, choć daleko mu do największych gwiazd czarnego sportu z jego kraju. Przez sześć sezonów ścigał się w brytyjskich ligach, gdzie miał okazję reprezentować barwy klubów takich jak Peterborough, Swindon czy Eastbourne. Choć jego kariera w Europie nie była wolna od trudnych momentów, Nowozelandczyk może poszczycić się wieloma sukcesami, w tym tytułami drużynowymi w lidze brytyjskiej.
Zawodnik zadebiutował w europejskim żużlu w wieku 19 lat, decydując się na ryzykowną podróż do Niemiec. Tak to wspomina. - Pojechałem tam i żyłem tam przez trzy miesiące, ścigając się i trenując, gdzie tylko mogłem - przyznał w rozmowie ze "Speedway Star". Decyzja ta pozwoliła mu zdobyć cenne doświadczenie, które zaowocowało występami na Wyspach.
W trakcie swojej kariery Wilson-Dean zmagał się z wieloma kontuzjami. Najcięższe z nich przytrafiły się w 2019 roku, kiedy upadek w Peterborough zakończył się poważnym uszkodzeniem obojczyka. Rok później pandemia COVID-19 pokrzyżowała jego plany, uniemożliwiając starty w Wielkiej Brytanii.
ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu
Jednym z jego największych osiągnięć było zdobycie 11 punktów w jednym z meczów dla Swindon Robins w 2017 roku w ramach Premiership. Dzięki temu występowi zapisał się w historii jako pierwszy Nowozelandczyk, który osiągnął taki wynik na tym poziomie rozgrywkowym od ponad trzech dekad.
Wilson-Dean zawsze podkreślał, jak ważne są dla niego korzenie. Powrót do ojczyzny nie był wyłącznie wynikiem zmęczenia życiem w Europie. - Myślę, że w Nowej Zelandii rząd bardziej troszczy się o ludzi, a kraj jest bezpieczniejszy dla dzieci - mówi. Decyzja o powrocie była więc również podyktowana względami rodzinnymi.
Zawodnik miał wziąć udział w krajowych mistrzostwach, jednakże spóźnił się na lot i w konsekwencji zameldował się na torze po obowiązkowej odprawie. W efekcie nie został dopuszczony do startu i z bólem serca musiał odłożyć nadzieje o kolejnym złotym medalu na kolejny rok.
Podczas swojej kariery Wilson-Dean miał okazję startować w Polsce, choć jego epizod był krótki i nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. W lidze oficjalnie odjechał jednak tylko jeden mecz - w 2019 roku w barwach Wybrzeża Gdańsk. - Jazda w Polsce to zupełnie inne wyzwanie. Tutejsze tory wymagają zupełnie innego podejścia - podkreślał. Mimo to zawodnik uważa ten okres za cenny etap swojego życia.
Wilson-Dean włączył się również w rozwój nowozelandzkiego żużla, który obecnie boryka się z wieloma problemami. Brak odpowiedniej liczby zawodników oraz ograniczona infrastruktura to główne przeszkody w rozwoju tej dyscypliny. - Nie mamy zbyt wielu ludzi, którzy mogliby ścigać się na poziomie międzynarodowym - zauważa.
Warto odnotować, że w nowozelandzkich zawodach udział bierze od trzech do ośmiu zawodników.