Żużel. Magiczna liczba 11. Wyjazdy przesądziły o spadku Unii z PGE Ekstraligi

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: żużlowcy Fogo Unii Leszno
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: żużlowcy Fogo Unii Leszno

Fogo Unia Leszno po 28 latach występów w najwyższej klasie rozgrywkowej spadła do Metalkas 2. Ekstraligi. W tym stuleciu wywalczyła 11 medali drużynowych mistrzostw Polski, w tym 7 złotych.

Liderem zespołu, jak można było się domyślić jeszcze przed sezonem, był Janusz Kołodziej. Osiągnął on średnią biegową na poziomie 2,194, przy czym warto zaznaczyć, że wystąpił jedynie w 36 pojedynczych gonitwach. Wszystko na skutek kontuzji, które trapiły kapitana Fogo Unii Leszno przez cały sezon.

Drugim najlepszym zawodnikiem był... ściągnięty awaryjnie, żeby zapełnić luki w składzie, Ben Cook. Odkrycie minionego sezonu wyważyło drzwi PGE Ekstraligi razem z futryną, legitymując się średnią 1,976 pkt./bieg, nie schodząc w żadnym meczu poniżej 7 punktów.

Unia była najmocniejszym spadkowiczem od lat. Wystarczy wspomnieć, że drużyna wygrała 5 spotkań, przy czterech zwycięstwach ekip z Częstochowy czy Zielonej Góry. Winę za taki stan rzeczy poniosły spotkania wyjazdowe. W nich zdziesiątkowana Unia zazwyczaj dostawała przysłowiowe "bęcki", przez co nie udało jej się zdobyć ani jednego punktu bonusowego za lepszy bilans w dwumeczu.

ZOBACZ WIDEO: "Alarm". Znany polityk jest przerażony wydarzeniami w Gorzowie

Jednak nie tylko kontuzje miały na to wpływ. Największą utratę jakości w delegacji notował Andrzej Lebiediew, który był fantastyczny na stadionie im. Alfreda Smoczyka (2,172), natomiast na wyjazdach zazwyczaj zawodził (1,241).

Najlepszym spotkaniem odjechanym przez Unię w tym roku była z pewnością domowa potyczka z KS Apatorem, wygrana w stosunku 56:34. Co ciekawe, Byki były wtedy najbardziej osłabione. Brakowało w ich szeregach Kołodzieja, Lebiediewa i Damiana Ratajczaka, najlepszego młodzieżowca. Fenomenalny, najlepszy w karierze występ, zanotował wtedy Grzegorz Zengota, zdobywca 16 “oczek”.

Patrząc na ilość kontuzji prześladujących drużynę, frekwencja na trybunach była stosunkowo dobra, biorąc pod uwagę fakt, jak ogromny jest stadion w Lesznie. Na szczególną uwagę zasługuje spotkanie z Zieloną Górą, na którym zasiadł komplet prawie 17 tysięcy kibiców.

Jednak nic w tym dziwnego. Żużlowa arena im. Alfreda Smoczyka dostarczała kibicom najwięcej emocji w tym sezonie, bowiem największą liczbę mijanek PGE Ekstraligi, niezawodny Rafał Gurgurewicz z GuruStats, odnotował właśnie w Lesznie.

Unia Leszno w sezonie 2024 w liczbach:

LiczbaWyjaśnienie
0 Bykom nie udało się zdobyć ani jednego punktu bonusowego
0,931 tyle wynosiła różnica między średnią domową a wyjazdową Andrzeja Lebiediewa
1,976 średnia biegowa odkrycia sezonu - Bena Cooka
2,194 średnia biegowa najlepszego zawodnika - Janusza Kołodzieja
5 tyle zwycięstw odniosła Unia w sezonie 2024 (więcej niż Częstochowa i Zielona Góra)
7 poniżej tylu oczek nie zszedł w żadnym spotkaniu Ben Cook
11 tyle medali zdobyła Unia w tym XXI wieku, tyle punktów zdobyła w tegorocznej kampanii
16 tyle punktów zdobył w spotkaniu z Apatorem Grzegorz Zengota
28 tyle lat z rzędu Unia rywalizowała na najwyższym szczeblu rozgrywkowym
36 w zaledwie tylu wyścigach wziął udział Kołodziej
56 tyle punktów Unia zdobyła przeciwko KS Apatorowi, najwięcej w sezonie
9743 średnio kibiców na stadionie im. Alfreda Smoczyka w sezonie 2024
Komentarze (1)
avatar
Nick Login
31.12.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zabrakło jednego punkciku w Częstochowie i sezon byłby udany. A Częstochowa by w końcu miała szansę na powalczenie o awans po sportowemu a nie przy zielonym stoliczku.