Innpro ROW w minionym sezonie niespodziewanie awansował do PGE Ekstraligi. Taki scenariusz jeszcze w czasie rundy zasadniczej przewidział tylko Jerzy Gryt (więcej -> TUTAJ). Sześciokrotny zdobywca DMP jest konsekwentny i nie skreśla beniaminka przed rozpoczęciem rozgrywek. Choć do typowania wyniku rybniczan podchodzi z rezerwą, nie wyklucza, że zespół ze Śląska może nawet zawalczyć o środek tabeli.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak ocenia pan siłę Innpro ROW-u Rybnik?
Jerzy Gryt, niegdyś wybitny zawodnik i były trener sportu żużlowego: Chłopcy mają potencjał. Trzeba uczciwie powiedzieć, że braliśmy to, co zostało na rynku, ale na papierze ekipa wygląda solidnie. U siebie to może być bardzo silny zespół, choć na pewno niełatwy w prowadzeniu. Rybniczanie stworzyli drużynę opartą na indywidualnościach, która nie będzie w ciemię bita, a mocna przede wszystkim na własnym torze.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Nie obawia się pan o atmosferę? W zawodowym sporcie to bardzo ważny aspekt, który może przesądzać o wyniku.
Czy aby na pewno w żużlu? Czasy się zmieniły. Teraz kibice już nie idą oglądać wychowanków, a nawet jeśliby chcieli, nie da się znaleźć zespołu z nich złożonego. Myślę, że ROW nie jest wyjątkiem. Nie spodziewam się zobaczyć w wykonaniu rybnickich żużlowców widowiskowej jazdy parą i wzajemnej pomocy na torze. Raczej każdy będzie myślał o sobie i zdobyciu jak największej liczby "trójek" w meczu. To jednak wcale nie musi oznaczać kłopotów. Teraz ten sport tak wygląda. Atmosfera, kolektyw... Niestety dziś kwestie są wyłącznie drugoplanowe.
Więc nie obawia się pan o ROW?
Na pewno nie ze względu na ewentualny brak współpracy między żużlowcami. Przecież ktoś może patrzeć na czubek własnego nosa, ale jednocześnie jeździć skutecznie. Zawodnicy muszą się postarać, aby sobie nie przeszkadzać. Tungate, Drabik, Pedersen, Czugunow... To indywidualiści. Każdy z nich potrafi jednak skutecznie jeździć.
Kto weźmie na swoje barki ciężar bycia liderem?
Trudno powiedzieć. Drabik jest wciąż młody i zdolny, a Tungate ma za sobą dobry sezon na zapleczu, dał nam awans. Pedersen jeszcze swoje może zrobić. Czugunow należy do zawodników niepozornych, wydaje mi się, że to dobry aktor. Skład jest wyrównany. Nie widzę w nim słabych punktów, przynajmniej jeśli chodzi o seniorów.
Do elity po roku przerwy wraca Nicki Pedrsen. Czego się pan po nim spodziewa?
Zawodnik, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Dobrze się prowadzi. Dziś, jak widać, da się z powodzeniem jeździć nawet do 50-tki, bo wiele mu nie brakuje. Też bym tak chciał... Może gdyby nie poważne złamanie nogi, jakoś bym dociągnął. Wracając już do Nickiego, to furory na zapleczu nie zrobił, trzeba uczciwie przyznać. Z drugiej strony również nie rozczarował. Przejechał w miarę solidny sezon.
W Rybniku przygotują pod niego beton i on wtedy swoje zrobi. Nie skreślałbym go jeszcze. Zarząd zaryzykował, ale to nie jest nierozsądne posunięcie. Biorąc pod uwagę opcje dostępne na rynku, wydaje mi się, że zrobiono wszystko, co się dało, by ROW był silny w przyszłym sezonie. Moim zdaniem, minione okienko transferowe było w wykonaniu rybniczan udane.
Czy to wystarczy, żeby ROW utrzymał się w PGE Ekstralidze?
Mam nadzieję. Więcej będę mógł panu powiedzieć za jakieś cztery miesiące. Pierwsze mecze ligowe wiele powiedzą o drużynie. Teraz zawodnicy muszą skupić się na właściwym przepracowaniu zimy. W tej chwili nie mam obaw o utrzymanie. Wydaje mi się, że ROW będzie się z niego cieszył na koniec sezonu.
Kosztem kogo? Trudno mi powiedzieć, zbyt wiele zmiennych o tym zadecyduje. Za to lokatę w środku tabeli brałbym w ciemno. Mało tego, wydaje mi się, że rybniczan zwyczajnie na nią stać. Czas pokaże, czy wykorzystają potencjał. Być może teraz niektórzy eksperci i kibice znów będą się ze mnie śmiali. Tylko, że tak samo było w połowie minionego sezonu, gdy mówiłem panu, że drużyna śmiało może myśleć o awansie i wejdzie na wyższy szczebel. Wyszło na moje.
Wiele będzie zależało od juniorów.
Młodzieżowcy niespodziewanie przechylili szalę zwycięstwa na naszą stronę w finale Metalkas 2. Ekstraligi. Bądźmy uczciwi. Bez ich świetnej postawy o awansie nie byłoby mowy. Choć w wielu meczach zawodzili, w najważniejszych stanęli na wysokości zadania. Tylko, że w PGE Ekstralidze poprzeczka zawiśnie wyżej.
Paweł Trześniewski jeszcze sobie poradzi, ale o postawę pozostałych już się obawiam. W elicie poziom idzie w górę pod każdym względem, przede wszystkim technologicznym. Mam nadzieję, że najmłodsi i tym razem mnie mile zaskoczą. Obym miał rację.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty