Nastolatek miał zarabiać miliony. Zamiast tego... jeździł ciągnikiem

Materiały prasowe / Marcus Birkemose w pracy przy układaniu boiska
Materiały prasowe / Marcus Birkemose w pracy przy układaniu boiska

Szybko okrzyknięto go wielkim talentem i wróżono mu wielkie sukcesy. Złe decyzje sprawiły jednak, że pochodzący z Danii Marcus Birkemose, zamiast robić karierę na żużlu... zarabiał na życie w Polsce, układając sztuczne boiska i tartanowe bieżnie.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Marcus Birkemose stanie się jednym z najlepszych żużlowców w Danii. Już w wieku 16 lat zdobył medal mistrzostw Danii juniorów, a jego technika i odwaga na torze przyciągnęły uwagę Stali Gorzów, która zaoferowała mu pięcioletni kontrakt. Niedługo później a swoim koncie miał także tytuł indywidualnego mistrza Europy juniorów oraz dwa srebrne medale drużynowych mistrzostw świata juniorów.

Niestety, mimo ogromnego talentu, kariera Birkemose'a stanęła w miejscu przez uzależnienie od narkotyków. Problemy zaczęły się, gdy coraz częściej mówiło się, że pojawia się na treningach i zawodach pod wpływem marihuany. W 2021 roku w jego organizmie wykryto haszysz i został zawieszony na dwa lata przez agencję antydopingową.

Zawieszony, ale nie załamany

Zawieszenie okazało się przełomowe w życiu Duńczyka. W trakcie przerwy od ścigania postanowił wyjechać do Polski, gdzie znalazł pracę u jednego ze swoich sponsorów. Zamiast zarabiać na torze, jeszcze w tym roku Birkemose pracował przy budowie boisk, kortów tenisowych oraz tartanowych bieżni. - Nie ma szans, bym drugi raz popełnił takie błędy. Zmieniłem się, żyję zupełnie inaczej - mówi nam zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Sajfutdinow: Dostaję sygnały, że władze FIM i GP chcą mojego powrotu do mistrzostw świata

Birkemose pracował w Polsce od 7 rano do 15, starając się utrzymać dobrą formę fizyczną. W czasie wolnym biegał i jeździł na rowerze. Choć nadal nie mówi biegle po polsku, nie ma problemu w pracy z kolegami, którzy wspierają go zarówno w czasie pracy, jak i po godzinach. - Odciąłem się od złego towarzystwa, z którym poprzednio spędzałem sporo czasu - dodaje.

Nowy klub, nowe wyzwania

Po dwóch latach przerwy od żużla Birkemose podpisał kontrakt z Wybrzeżem Gdańsk, które będzie reprezentował w 2026 roku. Będzie się też ścigał w ojczyźnie dla Slangerup Speedway. 21-latek wraca do jazdy mając jednak świadomość, że droga powrotu na najwyższy poziom nie będzie łatwa. Będzie musiał zacząć wszystko od nowa, ponieważ zawieszenie zabrało mu najważniejsze lata kariery juniorskiej.

Nie wiadomo, czy Birkemose uda mu się wrócić do formy, która pozwoli mu rywalizować na najwyższym poziomie. Zawodnik sam przyznaje, że cała sytuacja, choć bolesna, pomogła mu stać się lepszym człowiekiem.

- W Danii mamy powiedzenie, że jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz, więc wiem, że to wszystko moja wina. Teraz muszę wznawiać karierę jako senior i wiem, że to będzie trudniejsze zadanie. Z czasem uświadamiam sobie, że to wszystko być może było mi potrzebne, by zmienić mnie jako człowieka - przyznaje.

Powrót do ojczyzny

Birkemose zakończył już pracę w Polsce. Dopóki sezon nie ruszy, będzie pracował jako operator koparki w Danii. - Od wiosny skupię się w stu procentach na sporcie. Taka zwykła praca pozwala złapać dystans, oczyścić głowę i docenić wiele różnych rzeczy. Początkowo było mi ciężko, bo znacznie większe pieniądze zarabiałem na żużlu. To nauczyło mnie pokory. Nie chcę stracić mojej szansy, zwłaszcza że mam talent, o czym świadczą wcześniejsze sukcesy - mówi w rozmowie z mediami klubowymi Wybrzeża Gdańsk.

21-latek od najmłodszych lat wiedział, że urodził się dla żużla. Bardzo zależy mu na powrocie do formy, dlatego jak mówi - wakacji nie będzie. Zamiast tego praca i treningi - pływanie, rower, siłownia i narciarstwo biegowe.

Powrót do ścigania po dwóch latach to wyzwanie, ale Birkemose sprawia wrażenie osoby, która wie, że sobie poradzi. - Jestem wielce zmotywowany i świetnie przygotowany. Ciężko pracowałem ćwicząc w siłowni, jeżdżąc na rowerze i pływając. Do tego cały czas edukuję się czytając o przygotowaniu mentalnym - wyjaśnia.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty