11 listopada obchodzimy w Polsce Święto Niepodległości. Biało-czerwone flagi na różnych budynkach i uroczystości są tego wyrazem. I chociaż niepodległość odzyskaliśmy w 1918 roku, lata 1945-1989 były dla wielu Polaków bardzo trudne. Szczególnie te pierwsze, gdy skończyła się II wojna światowa. Ove Fundin, 5-krotny Indywidualny Mistrz Świata na żużlu, widział Polskę tamtych lat i był w wielkim szoku.
- Jedna z moich pierwszych wizyt w Polsce była w 1953 roku. Pamiętam, że podróżowaliśmy pociągiem wraz z moim szwedzkim zespołem i jednym z pierwszych obrazów były miasta i wioski, gdzie większość domów, budynków były zrujnowane. Było mi z tego powodu bardzo przykro. Cieszy mnie, że udało się odrestaurować Stare Miasto w Warszawie - mówi Wirtualnej Polsce.
Były szwedzki żużlowiec przed swoim przyjazdem nieco wiedział o naszym kraju. - O Polsce uczyliśmy się już nawet w szkole, a to za sprawą jednego króla, który łączył nasze kraje. W późniejszych latach usłyszałem o tym, co się dzieje w Polsce, jaki tragiczny los ją spotkał, a później znalazła się pod wpływem sowieckim - wspomina.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Wróbel, Kołodziej i Cegielski
Popularność żużla w niektórych krajach sprawiła, że do Polski zaczęły przyjeżdżać kluby i reprezentacje innych krajów. Fundin wspomina mecz we Wrocławiu oraz jednego z polskich działaczy.
- W jednym z pierwszych towarzyskich spotkań poznałem Bronka Ratajczaka. Polskie nazwiska są trochę dziwne dla mnie, przepraszam (śmiech). Miło mi o tym mówić, że przez wiele lat byliśmy przyjaciółmi. Zaprosił mnie na swój ślub. Na weselu spotkał mnie zaszczyt, by siedzieć koło biskupa - zaznacza.
Fundin opowiedział też historię z lat 60-tych, gdzie mógł pomóc swojemu przyjacielowi z Polski.
- W 1969 roku zaprosił mnie i moją rodzinę do Zakopanego. Przyjechaliśmy jednego razu na dwa auta, chciałem mu jedno pokazać i ofiarować jako prezent. Przez wiele lat był dla mnie bardzo dobry. Polska w tamtym czasie była jeszcze biedna, a samochodów nie było aż tak dużo. Spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Byłem też zaproszony do Warszawy na festiwal muzyczny. W międzyczasie ścigałem się fiatem 500 z Jerzym Szczakielem. Pamiętam występy polskich i szwedzkich kapel - podkreśla.
Mieszkający obecnie w Saint Tropez przyznaje, że bardzo dobrze zapamiętał sobie jazdę w Polsce, choć nigdy nie pojechał w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata w naszym kraju. Na pytanie o ulubiony tor oraz najtrudniejszego przeciwnika odpowiada. - Ścigałem się w Polsce na różnych torach, ale żaden nie był moim ulubionym. Jeśli już miałbym wybrać, to byłby to Toruń. Szwendrowski to jeden z największych walczaków jakich widziałem. Widać w nim było ogromną pragnienie zwycięstw - przyznaje.
Żużlowe reprezentacje walczą o trofeum im. Ove Fundina. Szwed wielokrotnie pojawia się w Polsce na ważniejszych turniejach. Jest szczęśliwy, że żużel stoi na tak wysokim poziomie.
- Przez wiele lat widziałem wspaniałych kibiców, którzy mimo różnego wieku zaczepiają mnie, robimy sobie zdjęcia i wspólnie rozmawiamy. Żużel podczas Grand Prix był znakomity, miałem okazję pozwiedzać miasta. Najbardziej imponuje mi Toruń, który ma świetne Stare Miasto. Podobały mi się polskie góry, które nie są gorsze od Alp. Podziwiałem też jeziora na północy kraju. Byłem w Krakowie, gdzie Wawel jest wizytówką tego miasta i kraju - stwierdza 91-latek.
Czołowi zawodnicy w żużlu to istotne postacie, których poziom sportowy wysoce docenia. W tym roku Bartosz Zmarzlik wyrównał jego rekord w tytułach. Żużlowcy to nie jedyni Polacy, którzy są w świadomości byłego zawodnika spod znaku Trzech Koron.
- Oczywiście, że słyszałem o Chopinie. Moja mama bardzo lubiła jego muzykę i grała na pianinie. Oglądałem też filmy Romana Polańskiego, szczególnie podobał mi się "Pianista". Ostatnio z moją żoną oglądaliśmy polskie filmy i przypadły nam do gustu - mówi.
Legenda Norwich Stars uważa Polki i Polaków za bardzo mądry i pracowity naród. Nie pominął też jednej cechy u naszych rodaczek.
- Bez wątpienia, gdy myślisz Polska, to od razu chcesz powiedzieć piękne polskie kobiety. Sam miałem sporo fanek np. Zofię z Częstochowy. Ja już byłem jednak związany w tamtym czasie (śmiech). Mam ogromny szacunek do pracy Polaków. Widziałem wasz kraj w różnych latach i pracowaliście bardzo ciężko na to, co jest teraz. Wyjście z tak złej sytuacji, w jakiej się znaleźliście było imponujące. Dla mnie to pierwsza klasa, jak się rozwinęliście i to nie tylko w miastach, ale i na wsiach. W innych krajach więcej nacisku kładzie się na duże miasta - komentuje.
Polska to nie tylko wspaniałe krajobrazy, miasta czy ludzie, ale też specyficzna kuchnia, której Fundin także miał okazję spróbować. Przy okazji rozmowy nasunęła mu się ciekawostka.
- To było zabawne. Mój idol i przyjaciel Olle Nygren nie jadł właściwie nic poza stekami. W Polsce był czas, że nie serwowali żadnego mięsa w jeden dzień. Akurat trafiliśmy wtedy do takiej restauracji. Olle wpadł w szał i wrzeszczał, że nie pojedzie w żadnych zawodach, jeśli nie zje mięsa. Nie wiem, jak Bronek załatwił tę sprawę, ale Olle dopiął swego. Z polskiej kuchni jadłem sporo dań, np. bigos. W trakcie kariery unikałem alkoholu, ale po jej zakończeniu wypiłem kilka kieliszków polskiej wódki, była w porządku - przypomina.
Ove Fundin, znany ze swojego zamiłowania do podróżowania motocyklem bądź samochodem, musiał liczyć się z problemami i częstymi kontrolami, wjeżdżając do kolejnych państw. W Polsce też miał jedną przygodę.
- Przechodziliśmy przez odprawę celną. Byłem wtedy za kółkiem. Jeden z kontrolerów spojrzał na samochód i mówił, że pamięta Ove Fundina. "To był wielki zawodnik" - mówił. Zapytał też: "a on jeszcze żyje?". Odpowiedziałem mu: "nie wiem, ja jestem tylko kierowcą" - śmieje się legenda.
Żużlowiec, który przez dziesięć lat nie schodził z podium spotkał w Polsce wielu ludzi i na pewno wypowiada się o nich pozytywnie. Jaki jest według niego typowy Polak? - Myślę, że otwarty, ciepły i przyjacielski. Uważam, że, papież Jan Paweł II jest tutaj najlepszym przykładem polskiego charakteru, odwagi i godności - kończy Ove Fundin.