Ben Cook, żużlowiec Fogo Unii Leszno, stał się w tym roku prawdziwym objawieniem PGE Ekstraligi, zachwycając kibiców swoją odważną i pełną werwy jazdą. Ten młody Australijczyk przeszedł niesamowitą drogę, by dotrzeć w miejsce, w którym może się dziś spełniać jako sportowiec. Co więcej - pół roku temu niewielu wiedziało, kim jest ten zawodnik.
Niewątpliwie angaż do leszczyńskiego klubu był jednym z dwóch kluczowych dla jego kariery momentów. Pierwszym był telefon od Matta Forda, promotora Poole Pirates. - Pamiętam ten dzień. Byłem w pracy, wówczas jako elektryk instalowałem w jednym z budynków sieć WiFi. Dostałem wiadomość od Matta, który zapytał mnie o moje plany i czy bym nie skusił się na przylot do Wielkiej Brytanii. To był moment, który zmienił moje życie. Od razu zadzwoniłem do rodziców i opowiedziałem im o wszystkim. Później trzeba było tylko załatwić wizę, a to dopiero początek załatwiania, bo trzeba było pomyśleć o sprzęcie i mieszkaniu - wspomina Cook w rozmowie ze "Speedway Star".
Cook nie ukrywa, że pierwszy sezon był pod znakiem nauki, ale czuł, że czyni szybki progres. Tymczasem obecnie może pochwalić się statusem jednego z najbardziej utytułowanych jeźdźców na brytyjskim podwórku, jeśli chodzi o tamtejsze rozgrywki ligowe.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
Kariera Cooka nie była jednak wolna od trudnych momentów. W trakcie półfinałowego meczu w Sheffield doszło do poważnego wypadku, który mógł zakończyć jego sezon. - W głowie miałem tylko, żeby wrócić i dokończyć ten sezon, choć nie wiedziałem, czego się spodziewać po powrocie - wyznał.
Dzięki intensywnej rehabilitacji i wsparciu specjalistów udało mu się wrócić do pełni sił. Ben Cook podchodzi do żużla z pasją, ale nie wywiera na sobie zbyt dużej presji. - Jeśli za bardzo się na czymś skupiasz, nie czerpiesz z tego przyjemności. To może stać się bardziej obowiązkiem niż pasją - tłumaczył.
Zawodnik ma już w planach starty w przyszłym sezonie, zarówno w Polsce, jak i również w lidze szwedzkiej. Cook z pewnością na długo pozostanie w pamięci kibiców zarówno w Anglii, jak i w Polsce, gdzie jego niesamowita determinacja i nieustępliwość zdobyły mu szerokie uznanie. W ostatnim czasie pożegnał się z Poole Pirates. Z klubu odchodzi w chwale.