Norbert Krakowiak rozpoczynał jazdę w lewo w Gnieźnie. Już wtedy mówiło się, że to wielka nadzieja "czarnego sportu" w pierwszej stolicy naszego kraju. Jednak jeszcze przed egzaminem na licencję zdecydował się zmienić otoczenie i trafił do innego wielkopolskiego klubu - ŻKS Ostrovii Ostrów. W jej barwach uzyskał certyfikat w 2014 roku.
- Mam stąd bardzo pozytywne wspomnienia. To było drugie miejsce, gdzie uczyłem się żużla i nie do wiary, że to już dziesięć lat minęło. Kiedy skończy się ten wiek juniora, to trudno nadążyć za tym, jak ten czas ucieka. Ten sezon nie ułożył się dla mnie, więc gdzie się odbudować, jak nie w miejscu, gdzie zdałem licencję? [...] Jakieś wnioski mam i cieszę się, że będę mógł tu startować - przyznał Krakowiak w rozmowie z wlkp24.info.
Za drużynowym wicemistrzem Polski (z 2016 roku) trudny sezon. W 59 wyścigach Metalkas 2. Ekstraligi wywalczył 77 punktów i 10 bonusów, co dało mu średnią biegową 1,475. W Krośnie mówią otwarcie, że zawiódł, podobnie jak Patryk Wojdyło. W efekcie obaj musieli zmienić pracodawców.
ZOBACZ WIDEO: Mówi o tym, co wydarzyło się w Stali. "Głupią decyzją wykreowali 700 tys. zł strat"
- Sytuacje, w których jest jeden zawodnik więcej rzadko kończą się dobrze. Z moich doświadczeń, to same problemy - dla żużlowców, ale i dla klubów, bo psuje się atmosfera. W Krośnie mogę być sam sobie winien, że jeździłem jak jeździłem i ten sezon tak wyglądał. Szybko ze mnie zrezygnowano, więc na pewno doceniam to, że jest odpowiednia ilość zawodników, a nie więcej. To sprzyja do naturalnego rozwoju - skomentował Krakowiak.
W Arged Malesie Ostrów nie będzie walki o skład. Mariusz Staszewski będzie miał do dyspozycji trzech obcokrajowców - Luke Beckera, Olivera Berntzona i Frederika Jakobsena, a także dwóch krajowych seniorów - Krakowiaka i Sebastiana Szostaka.