Żużel. Sajfutdinow zmienił zdanie w sprawie Grand Prix. Skomentował ewentualny start jako Chorwat

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

Władze światowego żużla wyraźnie łagodzą swoją postawę wobec Rosjan z polskimi paszportami. Obecnie przygotowywane są plany dopuszczenia Emila Sajfutdinowa i Artioma Łaguty do jazdy w Grand Prix. Te plany komentuje sam Sajfutdinow.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Coraz więcej mówi się o możliwych opcjach twojego powrotu do Grand Prix razem z Artiomem Łagutą. Czy władze FIM oraz promotorzy GP z Warner Bros. Discovery Sport Events w ogóle kontaktowali się z tobą?

Emil Sajfutdinow, zawodnik KS Apator Toruń: Organizatorzy Grand Prix i niektórzy działacze FIM chcą bym wrócił do Grand Prix, ale chyba nikt nie ma pomysłu, jak to zrobić. Ostatnio słyszałem o licencjach chorwackich. Na razie jestem jednak skupiony na PGE Ekstralidze i Premiership, a o mistrzostwach świata obecnie nie myślę.

Dlaczego?

Władze GP najpierw muszą zdecydować co chcą, a dopiero potem będziemy mogli o tym porozmawiać. Chodzi przecież o to, by nikomu nie sprawiać kłopotu i wszystko odbyło się prawidłowo.

ZOBACZ WIDEO: Buczkowski nie przeszedł do PGE Ekstraligi. Czy obecnie jest mu zbyt wygodnie?

Jeszcze niedawno mówiłeś wprost, że w najbliższych latach nie wrócisz do mistrzostw świata, nawet gdybyś dostał taką propozycję. Teraz sytuacja się zmieniła?

Przemyślałem sprawę i ostatnio przyznałem działaczom, że mam jeszcze chęci i jestem przekonany, że pod względem sportowym stać mnie na walką o tytuł mistrza świata. Widzę jednak to zamieszanie wokół mojej ewentualnej jazdy i już sam nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie wiem, czy chciałbym wrócić w takiej atmosferze.

Władze światowego żużla proponowały ponoć pomoc w rozwiązaniu kwestii z zawieszoną licencją rosyjską. Były jakieś propozycje?

Wiem tylko z bezpośrednich rozmów, że władze Grand Prix i FIM bardzo chcą mojego powrotu. Pytali mnie nawet, czy jestem zainteresowany powrotem, a ja odpowiedziałem, że chcę. Rozmowa skończyła się jednak konkluzją, że nie wiedzą jak umożliwić mi jazdę w mistrzostwach świata. Na tym się skończyło i nic więcej nie wiem. O reszcie dowiaduję się z mediów.

A czy ty sam próbujesz jakoś działać w sprawie powrotu do Grand Prix?

To nie jest tak, że ja walczę o powrót do Grand Prix. Jeśli coś się dzieje w tej sprawie, to obok mnie. Naprawdę nic więcej nie wiem, poza tym, co przed chwilą powiedziałem.

Ostatnio pojawiła się propozycja, byś został wystawiony z licencją chorwacką w przyszłorocznych eliminacjach Grand Prix. Takie rozwiązanie mogłoby jednak utrudnić jazdę w PGE Ekstralidze, gdzie występujesz jako Polak. Bierzesz to pod uwagę?

Mogę zadeklarować, że pewno nie wystartuję w przyszłorocznych eliminacjach Grand Prix z licencją chorwacką. Ostatni rok zakończyłem w mistrzostwach świata z brązowym medalem, więc nie rozumiem, dlaczego miałbym teraz startować w eliminacjach. Jeśli organizator zdecyduje, że mogę wrócić, to wtedy rozważę taką opcję.

Czyli jak Grand Prix, to tylko jako stała dzika karta?

Prawdopodobnie tak. Sezon 2021 skończyłem z brązowym medalem, a potem zostałem zawieszony ze względu na wybuch wojny, więc wydaje mi się to najbardziej sensowna opcja. Na razie jednak nic dokładnie nie wiem. Z tego powodu chcę zamknąć ten temat, bo na pewno nie wystartuję w przyszłym sezonie w Grand Prix. Wolę skupić się na innych sprawach.

Domyślam się, że obecnie priorytetem jest dla pana Apator Toruń.

Na przyszły rok mamy naprawdę znakomity zespół i wszystko wygląda bardzo dobrze. Mamy duże szanse nawet na złoty medal w PGE Ekstralidze. Ja wierzę, że w końcu znajdziemy klucz do toru w Lublinie, a wtedy będzie możliwe przerwanie dominacji Orlen Oil Motoru Lublin.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty