Swoją przygodę ze speedwayem rozpoczął w 1998 roku. Jako 6-latek zaczął szlifować umiejętności na motocyklu o pojemności 50cc, później przeniósł się na 65cc, aż jako 13-latek wjechał już na pięćsetki. W żużlu pociągała go adrenalina, jazda w kontakcie i bezpośrednie pojedynki.
Uchodził za zawodnika utalentowanego, z którym nasi zachodni sąsiedzi mogą wiązać przyszłość. Choć był w kadrze narodowej, to nigdy nie zdołał przebić się do światowej lub europejskiej czołówki. Jego epizody z IMEJ i IMŚJ kończyły się na wczesnych etapach. Po swój największy sukces w karierze sięgnął przed dwoma laty, kiedy to sięgnął po brązowy medal mistrzostw Niemiec. Co ciekawe - po rocznej przerwie i z zaledwie dwunastoma występami na koncie.
W tym roku Deddens ostatecznie zdecydował się odwiesić kevlar na kołek. - Jestem na tym etapie życia, że wystarczy mi jazdy. Robiłem to od 27 lat i teraz przyszedł czas na zmianę oraz podążanie nowymi ścieżkami. Nie mam już w sobie tego ognia - powiedział zawodnik w rozmowie ze speedweek.com.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy rozstania Woźniaka ze Stalą. Takie słowa włodarze przekazali zawodnikowi
32-latek nie ukrywa, że żużel miał swój wpływ nie tylko na jego życie sportowe, ale i na to, jakim jest teraz człowiekiem. Niemiec przyznał, że musiał często mierzyć się z różnymi problemami. I to nie tylko tymi, które dotykały bezpośrednio jego.
- Sporym ciosem był dla mnie wypadek Sonke Petersena i to, jakich obrażeń dostał. Kiedy byłem dzieciakiem, to Sonke traktował mnie jak młodszego brata. Opiekował się mną, zabierał ze sobą, kiedy tylko mógł. Uczył mnie życia nastolatka, ale także tego niezbędnego podejścia do sportu. Był dla mnie wzorem do naśladowania - dodał Deddens.
Rene Deddens związany był z trzema klubami - Polonią Piła (2009), Kolejarzem Rawicz (2013-14) oraz Wybrzeżem Gdańsk (2015). Przez cztery sezony odjechał jednak zaledwie trzy biegi - wszystkie 1 czerwca 2014 roku, kiedy to w ramach 5. rundy Drużynowych Mistrzostw II Ligi dostał szansę występu w Krakowie. Zdobył tylko jeden punkt. Rywala nie pokonał, bowiem skorzystał z upadku Pawła Parysa.
Niemiec zostaje przy sporcie. Początkowo miał pełnić rolę dyrektora klubu z Cloppenburga, ale wygląda na to, że plany się zmieniły. W tej chwili Deddens nie chce mówić, co dalej będzie robił.