W siódmym wyścigu meczu Innpro ROW-u Rybnik z Abramczyk Polonią Bydgoszcz od początku pewnie prowadził Brady Kurtz. Za jego plecami Krzysztof Buczkowski musiał odpierać ataki Rohana Tungate'a. Zawodnik gospodarzy mknął przy krawężniku, zaś gości - obierał ścieżki pod bandą.
W drugim wirażu drugiego okrążenia w tejże gonitwie doszło do groźnego zdarzenia. Tungate wyjechał spod krawężnika bardzo szeroko, wjechał przed Buczkowskiego, a ten nie zareagował na tyle, by wybronić się przed upadkiem. Upadli obaj - zarówno Australijczyk jak i Polak.
- Tungate uniemożliwia mu (Buczkowskiemu - dop. red.) tak naprawdę jazdę. Widzimy, jak daleko był na wejściu w wiraż i wjechał tuż przed nos Krzysztofa Buczkowskiego. Fakt, że to on wjechał w koło rywala, ale moim zdaniem całą sytuację spowodował Tungate. Nie widzę tu winy Buczkowskiego - przyznał na antenie Canal+ Sport Piotr Świderski, były żużlowiec i trener, a obecnie ekspert telewizyjny.
ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji
- Chciałem przeprowadzić bezpiecznie ten atak. To Krzysztof dotknął tyłu mojego motocykla. Wiem, że to nie jest łatwa decyzja dla sędziego - przyznał z kolei Rohan Tungate , który przerwał wywiad i pomknął na tor, by wziąć udział w powtórce.
Zachowanie żużlowca sugerować może, że był on nieco zaskoczony werdyktem arbitra, który wykluczył Buczkowskiego. W ankiecie, która pojawiła się w relacji live na WP SportoweFakty kibice uznali, że Paweł Słupski podjął złą decyzję.
- To jest kwestia interpretacji przez sędziego. Za całą akcję odpowiadał Tungate. Powtórki wykazały, że nie było reakcji Buczkowskiego na to, co robił rywal i sędzia musiał zadecydować, który popełnił większy błąd - skomentował Krzysztof Cegielski.