W ostatnich dniach nad Chorzowem przeszła nawałnica, która sprawiła, że zalane zostały niektóre budynki, a także piwnice. Służby do dziś walczą ze skutkami intensywnych opadów deszczu. Po raz kolejny pecha mają organizatorzy mistrzostw Europy, którzy po pięciu latach przerwy zdecydowali się zaryzykować i zorganizowali wielkie zawody ze specjalnie układanym na tę okazję torem na stadionie bez zadaszonej murawy.
Prace przy torze zakończyły się w czwartek i praktycznie w tej samej chwili rozpoczęła się akcja przygotowywania obiektu do nawałnicy. Organizatorzy pożyczyli specjalistyczną plandekę od władz Włókniarza Częstochowa i zadbały o każdy centymetr toru.
- Poprzednie edycje nauczyły nas już, jak zabezpieczyć tor, by woda nie podmywała nawierzchni przy bandzie i krawężniku. Przygotowaliśmy się bardzo uważnie, a z pozoru niewielką przestrzeń przy bandzie uzupełnialiśmy agrowłókniną. Później pozostawało już tylko patrzeć w niebo i liczyć na to, że opady deszczu nie będą trwały zbyt długo. Na szczęście już w niedzielę mogliśmy odkryć część toru - przyznaje koordynujący pracy przy torze Jacek Gajewski.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Bajerski, Jabłoński i Przedpełski
Były menedżer klubów z Torunia i Częstochowy przyznaje, że nawierzchnia jest w całkiem dobrym stanie i, mimo nawałnicy, nic już nie powinno stanąć na przeszkodzie do rozegrania zawodów. Na szczęście do soboty prognozy nad Chorzowem są bardzo korzystne, więc organizatorzy mają naprawdę dużo czasu, by udoskonalić tor. W czwartek mają tam odbyć się zawody testowe dla juniorów, a w sobotę wielki finał mistrzostw Europy.
- Okazało się, że plandeki nie są tak skuteczne jak wszyscy myśleli, ale i tak bardzo nam pomogły. W poniedziałek cały dzień tor się suszył i wygląda faktycznie nieźle. Być może już we wtorek rozpoczniemy kolejne prace przy nawierzchni. Czasu jest naprawdę dużo, a jak na takie opady, to rzeczywiście możemy mówić o sukcesie - dodaje Gajewski.
Tegoroczne zawody w Chorzowie to niezwykle ważne, bo dadzą odpowiedź na pytanie, czy jest sens organizowania tak kosztownego turnieju. Na Stadionie Śląskim ostatni raz zawody żużlowe odbywały się w 2018 i 2019 roku. Przez pandemię zaniechano przeprowadzania tej imprezy, a tegoroczny turniej ma dać odpowiedź, jaka będzie przyszłość żużla na tym obiekcie.
Choć tamte tereny są rozkochane w żużlu, to organizacja tych zawodów jest niezwykle kosztowna. Wszystko przez konieczność ułożenia toru na tartanowej bieżni. Nie dość, że sama procedura układania toru jest bardzo kosztowna, to w tym przypadku dochodzą także koszty zabezpieczenia tartanu.
Najważniejsze jest jednak to, że w tym momencie nic nie powinno przeszkodzić w organizacji sobotniej imprezy. Chorzów nie został objęty stanem klęski żywiołowej, a wszystko wskazuje, że najgorsze już za mieszkańcami tych terenów.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty