Żużel. Dwa groźne upadki Kowalskiego w finale mistrzostw Europy. "Bardzo wymagający tor"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski
zdjęcie autora artykułu

Bartłomiej Kowalski mógł mówić o sporym pechu w Drużynowych Mistrzostwach Europy do lat 23. Polak dwukrotnie zapoznawał się z krakowskim torem i w obu przypadkach był na prowadzeniu.

Serca fanów Betard Sparty Wrocław i Reprezentacji Polski zadrżały w sobotnie popołudnie, kiedy w Krakowie groźnie wyglądające upadki zaliczyli Jakub Krawczyk i Bartłomiej Kowalski. Ten drugi dwukrotnie zapoznawał się z krakowskim owalem.

- Mój pierwszy upadek wynikał z mojego błędu. Miałem ustawiony motocykl tak, że był bardzo "agresywny", a później zmieniłem go na taki, który był bardziej elastyczny. Drugi upadek z kolei to defekt motocykla. A konkretniej, urwała mi się linka gazu, więc... jak pech, to pech - przyznał tarnowianin w rozmowie z WP SportoweFakty.

Krawczyk krakowski obiekt opuszczał ze stłuczonym nadgarstkiem. - Mi na szczęście nic się nie stało - dodał z kolei Kowalski.

ZOBACZ WIDEO: "Potwierdzam". Tego zawodnika w Fogo Unii na pewno nie będzie

Finał Drużynowych Mistrzostw Europy do lat 23 zakończył się triumfem Polaków, choć nie było to dla nich łatwe zadanie. Uczestnicy musieli zmierzyć się nie tylko z rywalami, ale i dość trudnymi warunkami torowymi.

- Trenowałem tutaj ostatnio i na pewno był to bardzo wymagający tor, co pewnie wynika z faktu, że tutaj naprawdę mało się dzieje. Udało nam się jednak obronić złoty medal i to jest najważniejsze - skomentował Kowalski.

Czytaj także: - Będzie powrót do Włókniarza? Zawodnik zabrał głos w tej sprawie - Jan Kvech otwarcie o swojej przyszłości w NovyHotel Falubazie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty