Żużel. Jan Kvech otwarcie o swojej przyszłości w NovyHotel Falubazie. "Chyba mnie nie chcą"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jan Kvech
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jan Kvech
zdjęcie autora artykułu

Wszystko wskazuje na to, że drogi Jana Kvecha i NovyHotel Falubazu Zielona Góra za kilka tygodni się rozejdą. Czech na brak ofert nie narzeka, a jego dotychczasowy pracodawca na razie nie kwapi się do podjęcia rozmów.

Jan Kvech w tym sezonie w PGE Ekstralidze wystartował w 50 wyścigach, w których wywalczył 55 punktów i 6 bonusów. Takie liczby dają mu 44. miejsce w statystykach najlepszej ligi świata ze średnią 1,220. Wszyscy zdają sobie sprawę, że potencjał Czecha jest nieco większy i stać go na lepsze rezultaty.

- Chciałbym zostać w PGE Ekstralidze i czuję, że kiedy tak się stanie, to doświadczenie zebrane w tym roku zaprocentuje - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty, kiedy zapytaliśmy go o przyszłość w polskiej lidze.

A ta przyszłość klaruje się w kierunku opuszczenia przez niego NovyHotel Falubazu Zielona Góra. - Jeśli mam być szczery, to do tej pory nie dostałem żadnej wiadomości z Zielonej Góry, oferty, ani zaproszenia do rozmów. Chyba mnie nie chcą, a skoro teraz postawili na Michała Curzytka, to być może to też coś znaczy - dodał nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: "Potwierdzam". Tego zawodnika w Fogo Unii na pewno nie będzie

Wszystko wskazuje na to, że nowym pracodawcą 23-letniego żużlowca zostanie KS Apator Toruń, który z kolei rozstanie się z Wiktorem Lampartem (ten ma trafić do Krono-Plast Włókniarza). Ekipa z Grodu Kopernika nie jest jednak jedyną zainteresowaną usługami uczestnika Grand Prix.

- Nie powiem, skąd mam oferty. Nie mam jednak tylko jednej, bo otrzymałem też bardzo dobre propozycje z Metalkas 2. Ekstraligi, ale chcę zostać w PGE Ekstralidze i wykorzystać to, że jestem jeszcze rok zawodnikiem U24 - przyznał Kvech.

Indywidualny wicemistrz świata juniorów z 2022 roku w tym roku w meczu ligowym na Motoarenie zaprezentował się bardzo dobrze. Na obiekcie, którego patronem jest Marian Rose, wywalczył siedem punktów, choć początkowo miał być zastępowany przez Michała Curzytka. Ten jednak już w pierwszym biegu upadł i doznał kontuzji.

- Specyficzny tor, to na pewno. Jechałem tam między innymi w tym roku, ale nie powiedziałbym, że to był najlepszy występ. Dwa lata temu w zawodach SGP2 też się tam bardzo męczyłem (11 punktów i 6. miejsce - dop. red.) - zakończył Kvech.

Czytaj także: - Musiał opuścić Polonię, ale bardzo dużo na tym zyskał - Polonia mocno o niego walczyła, a oddała po dwóch miesiącach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty