Abramczyk Polonia Bydgoszcz bardzo długo walczyła o to, by ściągnąć do siebie Franciszka Majewskiego. I choć Jerzy Kanclerz szybko doszedł do porozumienia z samym młodzieżowcem i jego otoczeniem, tak był problem z dopełnieniem formalności z Kolejarzem Rawicz, który miał prawo oczekiwać zapłaty za ten transfer.
- Miałem kilka ofert, ale Polonia była dla mnie najlepsza pod względem rozwoju. Na pewno mnie, jako młodego zawodnika mocno budowała taka postawa działaczy, że tak bardzo chcieli, abym znalazł się w ich zespole. Byłem szczęśliwy - przyznał Majewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kiedy wydawało się, że Majewski z czasem nawiąże walkę o skład w Abramczyk Polonii Bydgoszcz, to ten został wypożyczony do Texom Stali Rzeszów. O ile sam ruch nie był czymś zaskakującym, to fakt, że zespół z Podkarpacia ma prawo wykupu i związania się z nim kilkuletnim kontraktem już zadziwił fanów. I to nie tylko tych z Bydgoszczy.
ZOBACZ WIDEO: "Potwierdzam". Tego zawodnika w Fogo Unii na pewno nie będzie
- W Polonii nie było mi dane wystartować w Metalkas 2. Ekstralidze. Odstawałem od kolegów, a w tym czasie pomocną dłoń wyciągnęła do mnie Texom Stal, więc zdecydowałem się z tego skorzystać. Swoje odegrał też prezes Jerzy Kanclerz, który dał mi zielone światło na to odejście, za co mu dziękuję, bo to nie była łatwa decyzja. Kwestia późniejszego transferu to wspólne ustalenia z zarządami obu klubów. Uznaliśmy, że najlepiej będzie połączyć to wypożyczenie z późniejszym transferem i kontraktem do końca wieku młodzieżowca - wytłumaczył nam Majewski.
Zawodnik, który swoje pierwsze kroki stawiał w Apatorze Toruń w klasie 250cc, w tym sezonie odjechał 29 wyścigów w Metalkas 2. Ekstralidze, w których wywalczył 24 punkty i 5 bonusów. Trzykrotnie udało mu się minąć linię mety na pierwszej pozycji. - Czuję niedosyt, ale nie mogę nic na to poradzić. Te zawirowania i brak jazdy mocno się na mnie odbiły, nie tylko na wynikach, ale także na tym, że nie jadę obecnie w play-offach, ani z Texom Stalą, ani z Abramczyk Polonią - dodał.
W czwartek Majewski rywalizował w barwach bydgoskiej Polonii w półfinale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów w Częstochowie. Zmagania zaczął w najgorszy możliwy sposób, bo od groźnego upadku. I choć kraksa nie wyglądała najlepiej, a przy 17-latku pojawiła się karetka, to skończyło się na rozciętej wardze.
- Trudno jest mi trochę mówić, ale bywało gorzej. Źle wykalkulowałem w tym pierwszym wyścigu, zahaczyłem o tylne koło rywala i cóż, skończyłem upadkiem. Sam tor jest fajny, ale nie dopisało mi szczęście - mówił nasz rozmówca.
Czytaj także:
- Utalentowany Czech może trafić do KLŻ
- Regulamin może mu zablokować starty w Polsce
:)