- W ostatnią sobotę spotkałem się z paniami z Rawicza, które przyjechały do Bydgoszczy na rozmowę. Jeśli chodzi o samego żużlowca, to umowa pomiędzy nim a Abramczyk Polonią została podpisana i wysłana do władz ligi. Na razie opiewa na dwa lata, ale jeśli się dogadamy z rawiczanami, to chcemy ją przedłużyć, by obowiązywała minimum przez trzy sezony - mówi nam prezes Jerzy Kanclerz.
Jak już wcześniej informowaliśmy, rawicki klub miał oczekiwać za Franciszka Majewskiego 240 tysięcy złotych. Bydgoszczanie tyle płacić nie zamierzają. Okazuje się jednak, że nie tylko kwota transferu jest obecnie problemem.
- Chciałem się dogadać, ale muszę mieć wystawioną notę obciążeniową lub fakturę za zawodnika i wiedzieć, na jakie konto wykonać przelew. Rozmowa była merytoryczna, ale na to pytanie nie uzyskałem odpowiedzi. A dla mnie kwestie dokumentów są bardzo istotne. W Polonii wszystko musi być poukładane, bo tak działamy. Niestety, zadłużenie czy zablokowane konta to kwestie poza mną. Słyszałem o tym, ale trudno mi coś więcej powiedzieć - przyznaje Kanclerz.
Wszystko wskazuje więc na to, że na finalizację transferu będzie jeszcze trzeba poczekać. Obecnie trudno jednak wyobrazić sobie inny scenariusz niż przeprowadzka Majewskiego do Bydgoszczy. - Nie wiem, czy rawiczanie wyjdą z tych problemów. Na pewno byłoby dobrze, żeby ten ośrodek jeszcze istniał. Likwidacja klubu to ostateczność. Jeśli mają możliwość, to w tym roku powinni postarać się nawet o zawody juniorskie. Siłą dyscypliny jest liczba ośrodków, więc mam nadzieję, że żużel będzie zarówno w Rawiczu, jak i Krakowie. A jeśli chodzi o Franka, to jesteśmy cierpliwi, bo zawodnik jasno określił, gdzie chce jeździć - podsumowuje szef Polonii.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o swoim zawodniku. "Byłem sceptyczny do tego kontraktu"
Zobacz także:
Mają długi. Czy powinni wspierać żużel?