Grupa Azoty to jeden z większych sponsorów sportu w Polsce. Firma wspiera m.in. żużlowców Platinum Motoru Lublin i Unii Tarnów, siatkarzy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i siatkarki Chemika Police, a także szczypiornistów Unii Tarnów. Równocześnie państwowy gigant chwieje się w posadach. Tylko w trzecim kwartale 2023 roku miał 740 mln zł straty netto. Jego dług sięga prawie 10 mld zł.
14 lutego w Azotach doszło do odwołania rady nadzorczej. Kilka dni później Krzysztof Kołodziejczyk został delegowany do pełnienia obowiązków prezesa spółki. Nowy sternik zostanie wybrany w postępowaniu kwalifikacyjnym, ale nie będzie miał łatwego zadania. Firma wymaga natychmiastowej restrukturyzacji.
Grupa Azoty zakręci kurek z pieniędzmi dla sportu?
O skali problemu może świadczyć ostatni wpis Roberta Wardzały. Poseł Koalicji Obywatelskiej i były żużlowiec zdradził, że Unia Tarnów może nie otrzymać obiecanego wsparcia z Grupy Azoty. Brak środków od tytularnego sponsora oznaczałby dla "Jaskółek" wycofanie z Krajowej Ligi Żużlowej w sezonie 2024.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
"Potwierdziły się przypuszczenia, że po 8 latach rządów PiS i traktowania firmy jak politycznego folwarku, jej kondycja jest fatalna. Obawa, że nie będzie mogła wspierać drużyny żużlowej jest realna. Musimy zapewnić naszemu zespołowi innego sponsora lub sponsorów. Nie będzie to łatwe, bo czas nagli" - napisał Wardzała w mediach społecznościowych.
W obecnej sytuacji rodzi się pytanie, czy Grupa Azoty powinna wykładać miliony złotych na sponsoring. - Firma zawsze wspierała kluby sportowe i to nie jest źródło problemów. Większość tych klubów nie utrzyma się ze środków własnych albo pieniędzy samorządów. Te kilka milionów złotych na sport to jest niewielki procent - mówi WP SportoweFakty poseł Marta Wcisło z Koalicji Obywatelskiej.
Parlamentarzystka z Lublina twierdzi, że źródło problemów Grupy Azoty tkwi gdzie indziej. - Nastąpiły ogromne wydatki po stronie pisowskiego zarządu, doszło do przestojów w produkcji, a ludziom trzeba płacić. Sponsoring nie jest kulą u nogi Grupy Azoty - dodaje.
Z taką argumentacją nie zgadza się Marta Półtorak. Była prezes Stali Rzeszów i właściciel firmy Marma Polskie Folie zwraca uwagę na to, że "żadne prywatne przedsiębiorstwo" nie pozwoliłoby sobie na sponsoring sportowy, gdyby miało tak potężne długi. - Problem w tym, że ostatnimi czasy zarządy spółek Skarbu Państwa działały dość niefrasobliwie. Wydawały kwoty ponad stan, nie liczyły się z kosztami. Efekt jest taki, że prędzej czy później my do tego dołożymy z naszych podatków - mówi Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Obawy o przyszłość Grupy Azoty
Jednym z problemów Grupy Azoty jest to, że opóźnia się moment rozpoczęcia produkcji w fabryce Polimery Police, choć premier Mateusz Morawiecki... inaugurował z pompą jej działalność w czerwcu 2023 roku. Miała to być sztandarowa inwestycja rządu PiS, tymczasem jej generalny wykonawca niedawno wystąpił o kolejne przedłużenie terminu jej zakończenia.
- Zakłady w Puławach też notują straty z miesiąca na miesiąc. To już nie jest kwestia cen gazu, bo nie mówimy o stawkach rzędu 300 zł za MWh jak kilka miesięcy temu, a 30 zł. Rynek nawozów jest zalewany jakimiś dziwnymi produktami. Nawozy pochodzenia rosyjskiego są przepakowywane w Turcji i na Węgrzech, a potem wjeżdżają do Polski zgodnie z prawem - mówi Wcisło.
Część działaczy i kibiców twierdzi, że firmy mają obowiązek wspierać lokalny sport, gdyż zatrudniają osoby z okolicy i mają tym samym zobowiązania względem społeczności. - Firma ma obowiązek wypłacić pensje pracownikom. Czy mając straty powinna wydawać miliony na sport? Co jeśli tych pieniędzy na wynagrodzenia zabraknie? - pyta Półtorak.
- Moja firma wspiera sport lokalny, ale dzielimy się zyskiem, bo stratą nikt by się z nami nie podzielił. Jeśli mamy stratę, to trzeba myśleć o restrukturyzacji. To nie sztuka wydawać będąc spółką Skarbu Państwa, gdy się nie ma pieniędzy. Co miałaby zrobić w takiej sytuacji prywatna firma? - dodaje była prezes rzeszowskiej Stali.
Uzdrowienie Grupy Azoty zajmie wiele czasu
Wyłanianie nowego prezesa Grupy Azoty ma potrwać nie dłużej niż trzy miesiące. Lista zadań do wykonania będzie bardzo długa. - Na pewno trzeba przejrzeć podpisane kontrakty, chociażby na gaz. Kiedyś firma zawierała długofalowe umowy, później postawiono na cenę ustalaną według danego dnia. Skończyło się na tym, że nawet jak nie produkowała, to musiała kupować gaz. Tych porządków w Azotach nie da się zrobić w jeden dzień, więc nie ma się co dziwić pracownikom, że boją się o wypłatę pensji - twierdzi Wcisło.
Zdaniem poseł Koalicji Obywatelskiej, "tak źle w Grupie Azoty nie było nigdy". - Trzeba powołać kompetentny zarząd, który będzie w stanie usprawnić procesy. Nie może być sytuacji, że jeden zakład coś produkuje, drugi nie, że wstrzymuje się produkcję po paru dniach, bo jej uruchomienie też pochłania ogromne koszty - dodaje.
Z kolei Półtorak liczy na dokładne przyjrzenie się budowie fabryki w Policach, która kosztowała już ponad 7 mld zł. - Dlaczego inwestycja się przeciąga? Jaką ekonomią się kierowano przy jej budowie? Czy czasem nie było tak, że tę inwestycję dyktowała polityka? Czas wrócić do gospodarki rynkowej, w której panują zdrowe zasady. Można wspierać sport, ale krawiec kraje, jak mu materii staje - komentuje była prezes Stali Rzeszów.
- Biorąc pod uwagę długi Azotów, zadajmy sobie pytanie, czy np. całe społeczeństwo chce wspierać żużlowców Motoru Lublin, bo do tego się to sprowadza, skoro najpewniej firmę trzeba będzie ratować z państwowych pieniędzy. Zarządy spółek działały w ostatnich latach bezrefleksyjnie i to się musi skończyć - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Fatalna sytuacja państwowego giganta. Poseł KO: "potwierdziło się"
- Gigantyczna strata, to gigantyczny problem. Czego nie rozumie prezes GKM?