- Jestem bardzo zadowolony ze stanu naszego toru. Z pełną odpowiedzialnością zapraszam kibiców na stadion. Drużyna trenuje w czwartek i piątek. Zawodnicy będą ścigać się w czwórkę spod taśmy, a w niedzielę, jeśli nie przeszkodzi nam pogoda, odbędzie się Kryterium Asów. Uważam, że zobaczymy dobre ściganie. Spodziewam się także świetnej atmosfery na trybunach. Frekwencja może wynieść około siedem tysięcy widzów - mówi nam prezes Jerzy Kanclerz.
Działacz Abramczyk Polonii jest przekonany, że bydgoska nawierzchnia będzie spisywać się bardzo dobrze już podczas pierwszych oficjalnych zawodów w tym sezonie. Pewność siebie Kanclerza jest o tyle zaskakująca, że jeszcze we wtorek Przegląd Sportowy powoływał się na rozmowę z Leszkiem Demskim, który miał stwierdzić, że tor nie został odebrany, a klub otrzymał wytyczne, co należy poprawić.
- W środę rozmawiałem o tej sytuacji z Leszkiem Demskim, który zapewnił mnie, że nie udzielał takich wypowiedzi dziennikarzom. Nie wiem, czy tak było, ale tak zostało mi przekazane. Owszem, na wizytacji i odbiorze toru były uwagi, ale one dotyczyły plandeki i oświetlenia. Zapewniłem, że obie te kwestie zostaną wkrótce rozwiązane - stwierdził szef Polonii.
O stanowisko w tej sprawie poprosiliśmy również szefa sędziów, który potwierdził słowa Kanclerza. - Potwierdzam, że nie udziałem żadnego wywiadu w sprawie bydgoskiego toru - stwierdził Demski.
Kanclerz dodał również, że w ostatnich dniach Polonia zdecydowała się spory wydatek, bo pojawił się problem z nadmiarem kamieni na torze. - Sprowadziliśmy maszynę z Gdyni. Tam wykonuje się nią przesiew piasku na plażach. W ten sposób zbiera się kamyki. Zapłaciliśmy za to około 12 tysięcy złotych i udało się ją ściągnąć do Bydgoszczy, żeby mogła pracować przez cały dzień. Wcześniej z tego urządzenia korzystały kluby z Lublina, Wrocławia czy Krosna. Kamyki na bydgoskim torze to efekt prac nad odwodnieniem liniowym. Usunęliśmy krawężnik i stare płyty z lat 60 czy 70. Z tego powodu beton się rozpadł. Warstwa nawierzchni na torze zmieszała się z kamieniami. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to problem i zareagowaliśmy - podsumował działacz.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła