Żużel. Przed Kai'em Huckenbeckiem najważniejszy sezon w karierze. Dostał życiową szansę

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck

Najważniejsze miesiące w karierze czekają Kai'a Huckenbecka. Kończący 31 lat w piątek 23 lutego numer jeden niemieckiego speedwaya będzie startować w Grand Prix. Kibice w jego kraju czekali więc prawie dekadę na swojego rodaka w tym cyklu.

Największy sukces "czarnego sportu" w Niemczech to bezsprzecznie triumf Egona Mullera w jednodniowym finale Indywidualnych Mistrzostw Świata w Norden w roku 1983. Nie brakowało głosów, że sukces reprezentanta ówczesnej RFN to tylko zasługa tego, że zawody odbywały się w jego kraju, więc i na torze, do którego mógł idealnie się dopasować. Nie zmienia to faktu, że Muller był bardzo dobrym zawodnikiem, a wtedy po prostu wykorzystał życiową szansę.

W erze Grand Prix długo osiągnięciem numer jeden dla Niemców było czwarte miejsce Gerda Rissa w 1995 w Abensbergu. Tyle tylko, że ten specjalizujący się w jeździe na długim torze zawodnik wystąpił wówczas z "dziką kartą". Nasi zachodni sąsiedzi dopiero do sezonu 2014 czekali na to, by ich rodak jeździł w światowym cyklu na pełnych prawach. I Martin Smolinski wjechał do niego, wyważając drzwi, bo wygrał inauguracyjną rundę w nowozelandzkim Auckland.

Smolinski spisywał się wtedy w GP naprawdę przyzwoicie. Nie był "czerwoną latarnią", jak przepowiadano i w końcowej klasyfikacji zajął 12. miejsce. W elicie miał ścigać się ponownie w edycji 2020 po otrzymaniu stałej "dzikiej karty", ale był zmuszony zrezygnować z udziału z powodu poważnej kontuzji biodra. Już wtedy jednak uważano, że najlepszym niemieckim jeźdźcem jest Kai Huckenbeck, który regularnie jeździł nie tylko w kadrze narodowej, ale też w TAURON SEC i poza tym miał za sobą jazdę w PGE Ekstralidze.

Urodzony w Werlte w Dolnej Saksonii zawodnik wprawdzie najlepszej ligi świata nie podbił (to też nigdy nie udało się Smolinskiemu), ale za to był wyróżniającym się na niższych szczeblach w naszym kraju. Po dołączeniu do polskich struktur Trans MF Landshut Devils od początku był lokomotywą tego zespołu, prowadząc go do awansu do 1. Ligi i potem z powodzeniem reprezentując jego barwy właśnie na tym poziomie. Huckenbeck potwierdził, że jego potencjał, o którym mówiono od kilku dobrych lat, jest duży i że przed nim wciąż świetlana przyszłość.

[b]ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjne informacje od Hansena! Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

[/b]

Niemiec podejmował próby awansu do GP, ale bez powodzenia. Do Challenge'u dostał się tylko raz i to dość dawno, bo przed siedmioma laty. Otrzymywał szanse jazdy z "dziką kartą" w turniejach w Teterow i tutaj także nie wiodło mu się tak, jakby tego wszyscy mogli oczekiwać. W 2022 po udanym początku i sześciu punktach po trzech seriach potem zabrakło skuteczności i w efekcie awansu do półfinału. W ostatniej edycji Huckenbeck oprócz jazdy z pojedynczym zaproszeniem w Meklemburgii (lecz znów nieudanym) dwukrotnie prezentował się w stawce jako nominalny rezerwowy. W Vojens i Toruniu plamy nie było, ale też poza pojedynczymi wyścigami nie było rewelacji. Z drugiej strony potrafił na Motoarenie pokonać po efektownej jeździe na dystansie walczącego o mistrzowski tytuł Bartosza Zmarzlika.

O tym, kogo zaproponowali organizatorzy przy rozdaniu stałych "dzikich kart", powiedziano już jesienią sporo. Skreśleni przez promotora zostali m.in. Max Fricke czy Maciej Janowski, a jedną z pięciu nominacji otrzymał właśnie Huckenbeck. Nie można wykluczyć, że będzie to jedyny taki dar w karierze zawodnika z Niemiec. Jego akcje nie stoją wysoko, choć można spodziewać sporego poświęcenia, bo 31-latek dał się już poznać jako twarda sztuka. Niejednokrotnie jeździł przecież z powodzeniem, nie będąc w pełni dysponowanym zdrowotnie.

Huckenbecka czeka w Grand Prix najpoważniejsze ściganie w karierze. Dysponuje on sporym doświadczeniem ze startów na międzynarodowej scenie, ale z wyjątkiem tego właśnie cyklu. Będzie startować na mniej znanych mu obiektach, choć akurat w tym sezonie do kalendarza wskoczyło Landshut, gdzie spędził ostatnie lata i gdzie niemalże nie zawodził. Niemieccy fani, którzy przy okazji licznie powinni podróżować po Europie, by dopingować swojego zawodnika, na pewno ostrzą sobie zęby na ten majowy turniej w Bawarii.

Przypomnijmy jeszcze, że spośród wszystkich piętnastu pełnoprawnych uczestników GP 2024 tylko jeden nie związał się kontraktem z klubem z PGE Ekstraligi. To właśnie Kai Huckenbeck, który powraca po czterech latach do Abramczyk Polonii Bydgoszcz i ma z nią walczyć o awans.

Najważniejsze wyniki Kai'a Huckenbecka w ostatnich trzech latach:

SezonTAURON SECGrand PrixKadra NiemiecStarty ligowe w Polsce
2023 7. msc (30 pkt) 17. msc (11 pkt) DPŚ - 8. msc (11 pkt*) 1. Liga (Landshut) - śr. bieg. 2,173
2022 17. msc (12) 20. msc (7) SoN - 9. msc (18) 1. Liga (Landshut) - śr. bieg. 2,288
2021 9. msc (26) ns SoN - 8. msc (22) 2. Liga (Landshut) - śr. bieg. 2,386

*dorobek indywidualny

CZYTAJ WIĘCEJ:
Udany debiut GKM-u wśród najlepszych. Szczęśliwy bieg dwunasty w Grudziądzu
Szalenie wyrównany był to sezon w Ekstralidze. Apator dokonał cudu pod Jasną Górą

Źródło artykułu: WP SportoweFakty