Od prawie dwóch miesięcy próżno szukać na żużlowych torach Bastiana Borke. Duńczyk na początku czerwca ucierpiał w wypadku podczas meczu SGB Championship, a wskutek kraksy z Tobiasem Thomsenem doznał stłuczenia płuc oraz poważnego uszkodzenia więzadeł i mięśni kolana.
Zawodnik w mediach społecznościowych pochwalił się kontraktem w nowej drużynie w lidze duńskiej, ale na razie nie zanosi się na to, by wrócił do ścigania w najbliższym czasie.
"W Danii są tylko dwa szpitale, które mogą leczyć moją kontuję. W tej chwili jest wiele spraw w mojej lewej nodze, które wymagają naprawy. Oznacza to również, że szpital miał trudność z ustaleniem, którym urazem powinien się zająć w pierwszej kolejności" - czytamy w social mediach zawodnika m.in. Cellfast Wilków Krosno.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
"W tej chwili nie jest pewne, czy kiedykolwiek odzyskam pełną swobodę ruchu w lewej stopie. Nerw biegnący wzdłuż stopy jest uszkodzony. Dlatego mój uraz stawów, więzadeł krzyżowych jest priorytetem drugiej kolejności. Nadal czekam na termin operacji, ale spodziewam się, że minie jeszcze miesiąc, a może i dwa, zanim trafię na stół" - dodał 22-latek.
Debiutujący w gronie seniorów Duńczyk wie, że konsekwencją urazu może być np. zakaz aktywności fizycznych, a brak pełnej ruchomości lewej stopy może mieć wpływ na dalsze starty na żużlu. Borke nie zamierza jednak rezygnować ze speedwaya, bo jak sam przyznał... lewa stopa nie jest mu aż tak potrzebna do jazdy na motocyklu.
Borke przekazał, że musiał przedwcześnie zakończyć sezon, by wrócić w przyszłym sezonie znacznie mocniejszy. Duńczyk wystartował w tym roku w ośmiu wyścigach U24 Ekstraligi i dla Orlen Cellfast Wilków Krosno wywalczył siedem punktów.
Czytaj także:
- Włókniarz zabrał głos ws. skandalu w Toruniu
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź plan transmisji