Żużel. Kapitan Wilków zadowolony z powrotu Berge. "Świetnie uzupełnia naszą drużynę"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Vaclav Milik
zdjęcie autora artykułu

Cellfast Wilki Krosno chyba już na dobre wyszły z dołka. Pokazało to spotkanie z Innpro ROW-em Rybnik, które udało się wygrać. W Krośnie mogą już naprawdę z wielkim apetytem wyczekiwać play-offów, w których mogą namieszać.

Cellfast Wilki Krosno w niedzielnym spotkaniu były dodatkowo wzmocnione, gdyż do ścigania powrócił Dimitri Berge. Ireneusz Kwieciński zrezygnował jednak z usług Norberta Krakowiaka, któremu nie wiedzie się najlepiej w ostatnich tygodniach. Wydaje się jednak, że ze względu na ściągnięcie awaryjnie Kennetha Bjerre, spadkowicz z PGE Ekstraligi jest jeszcze mocniejszy obecnie niż przed kontuzją Berge.

Kluczem do sukcesu w play-offach będzie jednak postawa wszystkich zawodników. Łącznie z Norbertem Krakowiakiem i Patrykiem Wojdyło, którzy borykają się z problemami. Liderów Wilki mają naprawdę takich, że wiele drużyn może pozazdrościć. W meczu z ROW-em brakowało trochę punktów drugiej linii oraz Jonasa Seiferta-Salka. Z pewnością nad tym muszą jeszcze popracować i to miał na myśli Vaclav Milik, mówiąc, że każdy musi jechać równo.

- Przede wszystkim fajnie, że wrócił zdrowy Dimitri (Berge - przyp. red.). Zdrowie jest najważniejsze. Świetnie uzupełnia naszą drużynę, bo z Rybnikiem pojechaliśmy dobrze, ale wciąż jest coś do porobienia, do poprawy. Chcielibyśmy, żeby każdy z nas jechał równo, bo tylko tak będziemy mogli namieszać w play-offach - powiedział po spotkaniu z ROW-em Milik.

ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje

Nie od dzisiaj wiadomo, że Vaclav Milik zrobi wszystko, żeby ułatwić życie swoim kolegom z drużyny. W końcu Czech jest kapitanem Wilków. To widać i czuć. Dzięki swojemu doświadczeniu, szybko wiedział jakie ustawienia założyć i że tor jest całkiem podobny do tego sprzed roku. Milik z Kennethem Bjerre szybko spasowali się z torem, co zresztą nie jest dużą niespodzianką.

- Nie powiem, że od razu byliśmy dobrze spasowani, ale naprawdę szybko znaleźliśmy odpowiednie ustawienia. Było też ciężko ze względu na temperaturę, jaka panowała w trakcie meczu. Wydawało mi się, że tor był podobny do tego ekstraligowego sprzed roku. Miałem jakieś zapiski, które wdrożyłem w życie i to działało. Dużo rozmawialiśmy z chłopakami - mówił o swoich odczuciach kapitan Wilków.

Za Cellfast Wilkami Krosno bardzo zła seria sześciu spotkań, w których udało się wygrać zaledwie raz. Przydarzyły się również dwie porażki na domowym torze, co już wywołało naprawdę spore zaniepokojenie. Zwycięstwo z przecież bardzo silnym ROW-em powinno być znakiem, że spadkowiczowi z PGE Ekstraligi udało się wejść na odpowiednie tory.

- Mi jest przykro, że w ogóle przegraliśmy jakieś mecze u siebie, bo w Krośnie powinniśmy wszystko wygrywać. Cieszę się, że wygraliśmy to ciężkie spotkanie. Zrobiliśmy to dla kibiców i miasta. To jest bardzo ważne, żeby jeździć dobrze na własnym torze i dokładać punkty na wyjazdach - skomentował dla telewizji klubowej Vaclav Milik.

W najbliższy weekend Wilki czeka kolejny bardzo trudny sprawdzian. Tym razem w Ostrowie, gdzie zmierzą się z liderem Metalkas 2. Ekstraligi. To może być kolejny mecz z tych, które wskażą, na co faktycznie stać zespół z Podkarpacia w nieubłaganie zbliżających się play-offach. - Myślę, że następny wyjazd do Ostrowa może pokazać, na co nas stać. Pojedziemy tam dobrze nastawieni, po udanym meczu, więc tam też będziemy chcieli wygrać - dodał Czech.

Czytaj także: Vastervik bez najmniejszego problemu wygrało w Kumli mimo braku Lamberta Jakub Miśkowiak dał remis Vargarnie. Dackarnie nie pomógł nawet świetny Rasmus Jensen

Źródło artykułu: WP SportoweFakty