Żużel. Niepokojące słowa byłego prezesa. To może się stać z Bartoszem Smektałą

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
zdjęcie autora artykułu

Przed niedzielnym meczem Fogo Unii z ZOOleszcz GKM-em Rafał Okoniewski najpewniej będzie musiał wybierać pomiędzy Bartoszem Smektała a Andrzejem Lebiediewem. Rufin Sokołowski wskazał, kto ostatecznie powinien się znaleźć w składzie leszczynian.

Przed Fogo Unią Leszno kolejny niezwykle istotny mecz, choć tak naprawdę do końca sezonu każdy następny taki będzie. Tym razem Wielkopolanie na własnym owalu podejmą ZOOleszcz GKM Grudziądz i raczej będą faworytem. Zresztą do tej pory na domowym obiekcie przegrali tylko raz - z Orlen Oil Motorem Lublin.

Oczywiście podopieczni Rafała Okoniewskiego będą bić się nie tylko o wygraną, ale także punkt bonusowy, co nie będzie łatwym zadaniem. W końcu w Grudziądzu przegrali 35:54. - Szansa jest. To naprawdę nie jest niemożliwe - powiedział Rufin Sokołowski (więcej TUTAJ).

Unia po raz pierwszy od dawna będzie miała najpewniej do dyspozycji całą kadrę. Do ścigania powrócili już Janusz Kołodziej oraz Andrzej Lebiediew. We wtorek w meczu U-24 Ekstraligi wystąpił również Damian Ratajczak, ale jeszcze tego samego dnia nabawił się kolejnego urazu. To powoduje, że leszczynianie będą musieli "posadzić na ławce" swojego zawodnika, a dwóch żużlowców stoczy bój o któryś z numerów 9-13.

ZOBACZ WIDEO: Działacz Apatora zapowiada transfery. "Dwa, trzy głośne nazwiska zmienią kluby"

Pewniakami są wcześniej wspomniany kapitan drużyny oraz Grzegorz Zengota i Ben Cook. Do tego pewnie jako zawodnik do 24. roku życia wystąpi Keynan Rew, a pod "16" znajdzie się Nazar Parnicki. To oznacza, że kwestia ostatniego pustego miejsca rozstrzygnie się pomiędzy Bartoszem Smektałą oraz powracającym po kontuzji Łotyszem.

- Bartek ma w tej chwili ogromny ciężar na plecach. Gdyby jechał w niedzielnym meczu i coś by się nie udało, to zostanie zdołowany maksymalnie. Lebiediew ma świetną średnią na swoim torze, trzeba to wykorzystać - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Sokołowski.

Faktycznie stały uczestnik Speedway Grand Prix może pochwalić średnio zdobywanymi 2,313 punktami na jedną gonitwę na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Polak już z kolei przeciętnie inkasuje zaledwie 1,474 "oczka" na jeden wyścig. W całym spotkaniu może to dać nawet pięć punktów różnicy, a to naprawdę sporo. Oczywiście 25-latek dobrze spisał się w konfrontacji przeciwko KS Apatorowi Toruń, zapisując obok swojego nazwiska 12 "oczek" w sześciu startach. Jedna jaskółka jednakże wiosny nie czyni.

- Nieszczęście tego sportu polega na tym, że środowisko działaczy oraz trenerów wymyśliło, że zawodnik rezerwowy to osoba do 24. roku życia. A gdyby mógł być to ktokolwiek, nie byłoby problemu, gdyż z numerem 16 pojechałby nawet Kołodziej. Dzięki temu Smektała nie miałby takiej presji, ponieważ wiedziałby, że jak mu się powinie noga, nie będzie głównym winowajcą porażki, albowiem ktoś go zastąpi. Taki żużlowiec może jechać w dowolnej chwili, co pozwala na różne sposoby ustawiać pary - tłumaczy nasz rozmówca.

Czytaj także: - Żużel. "Zlikwidujemy klub". Prezes H.Skrzydlewska Orła podał termin - Żużel. Aż 13 biegów wygranych z jednego pola. O wszystkim zadecydował ostatni wyścig

Źródło artykułu: WP SportoweFakty